sobota, 5 października 2013

Rozdzial 46. 'How could the one I love the most hurt me the most?'

'Justin cię zdradza.'

Mój umysł oszalał. Co powinnam zrobić? Co powinnam powiedzieć? Jak się powinnam zachowywać? Mój chłopak, którego kochałam całym moim sercem, zdradzał mnie. Jeszcze kilka godzin temu myślałam, że między nami było wszystko okej, że nie mamy żadnych problemów. Ale najwyraźniej się myliłam. Jak sobie z tym teraz mam poradzić?

Powinnam czekać, aż wróci i potem rzucić w niego telefonem? Albo może powinnam stać z telefonem w ręce i zapytać o chuj tutaj chodzi? Albo może położę się w łóżku i będę udawać, że nic nie widziałam i skonfrontuję się z nim jutro? Nie miałam pojęcia co robić. W głowie miałam jeden wielki bałagan, moje serce dziwnie przyśpieszyło bicie, a w brzuchu czułam ból. 

Część mnie próbowała sobie wmówić, że zwariowałam i że nie było żadnej wiadomości. Ale trzymałam dowód w mojej prawej ręce, więc za cholerę w to nie uwierzę.

Ale była też część mnie, która mówiła 'teraz śpisz, a to jest twój koszmar.', lecz tak bardzo jak próbowałam w to uwierzyć - nie dało się. Nie spałam, byłam rozbudzona.

Prawdą jest, że Justin mnie zdradza i to była gorzka prawda. Moje serca złamało się na miliony małych kawałeczków. Jak ten, którego kochałam najbardziej, mój skrzywić mnie najbardziej? Serio myślałam, że mnie kocha. Myślałam, że się o mnie troszczy. Nawet myślałam, że będzie tym jednym jedynym na całe życie. 

Nie wiedziałam, co się teraz ze mną dzieje. Byłam smutna i wściekła zarazem. Chciałam coś rozwalić. Chciałam iść spać i nigdy się nie obudzić. Chciałam połknąć jakieś dziwne tabletki i zasnąć. Chciałam po prostu coś zrobić, cokolwiek, ale moje ciało się nie poruszyło. Po prostu stałam tak, jakbym skamieniała.

Nagle telefon w mojej ręce zaczął głośno dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz i w szoku ciężko złapałam powietrze.

Ta szmata do niego dzwoniła.

Działając instynktownie, włożyłam telefon z powrotem do kieszeni kurtki Justina i szybko wskoczyłam do łóżka, przykrywając się kocem.

Chwilę później Justin wszedł do pokoju i podszedł do telefonu. Schylił się i wyjął go z kieszeni. 

-Halo?- Chrypnął do telefonu, stojąc tyłem do mnie, a ja nic się nie odzywałam, udając, że śpię.

Nagle roześmiał się, kręcąc głową. Mogłam się domyślać, że duży uśmiech był wymalowany na jego twarzy. -Nie martw się. Wszystko w porządku. Jenny już spała, kiedy przyszedłem do domu.

Co? Czy ona go zapytała, czy przypadkiem nie przyłapałam jego zdradliwej dupy wchodzącej na palcach do domy!? Zaczęłam się jeszcze bardziej złościć. Zacisnęłam moje małe dłonie w pięści i trzymałam buzię na kłódkę. Chciałam wyskoczyć z łóżka i zacząć się na niego tak głośno drzeć.

-Powiedziałem jej, że muszę iść do pracy.- Powiedziałam, a ja czułam, jakbym się dusiła. Chciałam mu po prostu wpierdolić. Zapadła cisza.

-Powiedzieć jej?- Wyszeptał do telefonu - oh oczywiście, przecież nie chciał mnie obudzić.

-Nie. Zabije mnie.- Odpowiedzieł i kurwa po raz pierwszy powiedział cholerną prawdę, bo w momencie kiedy się rozłączy, wstanę z łóżka i przywalę mu tak mocno. -Dosłownie.- Dodał poważnym tonem.

Dziewczyna coś powiedziała, przez co cicho westchnął. Przejechał palcami między swymi włosami i odwrócił się do mnie, więc szybko zamknęłam oczy.

-Nie, nie zrobię tego.- Odpowiedział, jego głos był nerwowy.

-Cóż, tak jest lepiej.- Frustracja rosła w jego głosie. W tej chwili cały mój gniew zamienił się z smutek. Sposób w jaki mówił, jak jego głos brzmiał, po prostu wszystko co robił przyprawiało mnie o ból serca. Kurwa kochałam go, a on? On mnie kurwa zdradza. Ja aka naiwna dupa. Cóż, szczerze? To chyba nawet nie zasługuję na nic lepszego.

-Czemu do mnie zadzwoniłaś w ogóle?- Głos Justina rozmył moje myśli. -Czego zapomniałem z twojego domu? Aaa, okej, odbiorę to, kiedy będę u ciebie następnym razem.

Że niby ty kutasie masz zamiar odwiedzić tą dziwkę jeszcze raz? O nie, po moim trupie.

-Yeah okej.- Wyszeptał, kiwając głową. Potem nastała długa przerwa.

-Też cię kocham.- Powiedział słodkim głosem, przez co już nie mogłam kontrolować moich emocji.

Łzy zaczęły spływać po mojej twarz i szloch wydobył się z moich ust. Nie mogłam uwierzyć, że on właśnie powiedział tej głupiej lasce, że ją kocha. Czy to nie ja byłam jego dziewczyną? Tą jedyną którą kochał? Cholera, tak bardzo się myliłam. On sobie ze mną pogrywał i najgorsze jest to, że ta szmata o tym wiedziała.

Następną rzeczą jaką poczułam, były ręce Justina oplatające się wokół mnie. -Co się stało skarbie?- Powiedział z niepokojem w głosie.

Co się stało?





Co się stało!!!?!??


Czy on serio się właśnie kurwa zapytał co się stało? Ja pierdole, miałam ochotę wziąć kij baseballowy i tak my dojebać... Ten złamas miał czelność mi mówić, że mnie kocha, a potem po kilku godzinach mówić to samo do innej dziewczyny. Czy on sobie kurwa ze mnie żartuje? Czy ten skurwysyn jest już gotowy by umrzeć?

Szybko odpychając ode mnie jego ręce, odsunęłam się od niego. 

-Miałaś koszmar kochanie?- Chciał mnie przyciągnąć do siebie, ale uderzyłam jego rękę. On jest kurwa moim koszmarem. Wkurwiałam się jeszcze bardziej. 

-Nie waż się kurwa mnie dotykać, ty- ty pieprzony palancie.- Wykrzyczałam w jego twarz, na co cofnął się. Zmieszanie zaczęło przejmować jego rysy twarzy. 

-Baby girl, co się dzieje?- Zapytał szeptem, jego brwi się złączyły w zakłopotaniu. Jego oczy wyglądały tak niewinnie, że przez sekundę myślałam, że po prostu go przytulę i mu wybaczę. Ale ta myśl znikła tak szybko jak się pojawiła. 

-Nie baby girluj mnie ty dupku!- Krzyknęłam, wstając z łózka i krzyżując moje ręce na klatce piersiowej, która unosiła się i ciężko opadała. Złość promieniowała z mojego ciała.

-Baby gir--- - Przerwał. -Jenny- Poprawił się, po czym kontynuował. -Serio, powiedz mi o co chodzi.- Jego ton brzmiał, jakby był cholernie zdesperowany, by się tego dowiedzieć.

-Serio chcesz wiedzieć o co chodzi?- Uniosłam brwi, gapiąc się na niego. Wahając się, pokiwał głową.

-Okej, powiem ci dokładnie o co chodzi.- Powiedziałam wyraźnie, podchodząc do szafki nocnej. Chwyciłam wazon, który na niej stał i rzuciłam nim o ścianę. -O to właśnie kurwa chodzi.- Wydarłam się. Emocje przejmowały kontrolę nad moim ciałem.

Odwróciłam się, chwyciłam budzik i rzuciłam nim przez pokój, sprawiając, że roztrzaskał się o ścianę.

-Dałam ci wszystko co miałam. Każdą pieprzoną pojedynczą rzecz!- Krzyczałam między szlochaniem, moja cała twarz była pokryta łzami.

Justin szybko podbiegł do mnie, mocno chwytając obie moje ręce, powstrzymując mnie przed rozwaleniem innych rzeczy w jego pokoju.

-A ty- ty bawiłeś się mną!- Płakałam, próbując wydostać się z jego uścisku. Pierdolony Justin i jego pierdolona siła.

-O czym ty mówisz? Co do cholery jest z tobą nie tak!? Uspokój się do jasnej cholery!- Krzyknął mi w twarz, sfrustrowany.

Patrząc się w jego otumanione oczy, plunęłam mu w twarz. Zbijając go z tropu, mogłam się w końcu wyswobodzić z jego uścisku. Uwalniając moją prawą rękę, spoliczkowałam go najmocniej jak potrafiłam.

-Zapytaj tej pierdolonej dziewczyny z którą mnie zdradzasz.- Krzyknęłam prosto w jego twarz. Trzymał się ręką w miejsce, w które został uderzone, a jego usta były szeroko otwarte, niedowierzając co się właśnie wydarzyło. Ścierając moją ślinę ze swojej twarzy jego oczy były pełne zdumienia, zgorszenia, ale przede wszystkim mogłam w nich zobaczyć ból.

Kiedy się nie odzywał, kontynuowałam. -Miałeś cudowną noc z tą dziwką, huh?- Potrząsnęłam głową, oblizując moją dolną wargę. Nagle nie mogłam odczytać jego wyrazu twarzy. -Wiesz, kiedy przeczytałam wiadomość-- - Przerwałam, kiedy jego oczy rozszerzyły się. Nie dając mi nawet dokończyć, podbiegł do stolika, na którym wcześniej położył telefon.

Odblokował go i sprawdził ostatnią wiadomość, potrząsnął głową gorączkowo. -Nie, nie, nie, nie.- Podszedł z powrotem do mnie z dziwną iskierką w jego miodowo-brązowych oczach.

-To nie to, na co wygląda.- Krzyknął, uderzając telefonem o podłogę, złość przejmowała nad nim kontrolę.

-Nie to na co wygląda!?- Szydziłam, wywracając oczami.

-Wysłuchaj mn-- Justin zaczął, ale mu przerwałam.

-Jesteś pieprzonym kutasem i mnie zdradzałeś. Nawet słyszałem jak mówisz jej, że ją kochasz.- Płakałam głośno, bo po prostu nie mogłam tego dłużej znieść. Musiałam odejść. Nie chciałam już nigdy go zobaczyć. Stojąc przed tym, który kompletnie mnie zniszczył, moje łzy spływały po moich delikatnych policzkach.

-Nienawidzę cię tak cholernie mocno.- Wypowiadając to, odwróciłam się. Wychodząc przez drzwi, zostałam zatrzymana. Złapał mój nadgarstek i przyciągnął mnie do siebie. 

-To nie to na co wygląda!- Krzyknął, jego twarz była czerwona od złości. Ból, złość i desperacja były widoczne w jego 
-teraz cholernie ciemnych- oczach.

-Jak mogłeś mi to zrobić Justin!? Jak mogłeś-- -Uderzałam moimi pięściami w jego klatkę, po czym upadłam na podłogę. Nie mogłam już powstrzymywać łez, kiedy wszystko wokół mnie się rozpada. Zamknęłam mocno oczy, nie chcąc już widzieć nikogo i niczego.

Justin usiadł na podłodze, owijając ramiona wokół mnie i przytulił mnie mocno. Ja oplotłam moje ręce wokół swojego ciała, chroniąc je przed dziwnego rodzaju zimnem, który był obecny w pokoju. Nie chciałam, żeby Justin mnie przytulał, ale byłam zbyt słaba, by go odepchnąć.

-Skończyłam z tobą i tym razem mówię poważnie.- Wyszeptałam, ocierając kilka łez z mojej twarzy, a on nadal nic nie mówił, tylko mnie przytulał.

-Wolę mieszkać na ulicy, niż być blisko ciebie. Kurwa mać, wolę spać obok martwego ciała Dana, niż spać obok twojego zdradliwego tyłka, ja pierdole.- Płakałam w jego pierś i poczułam jak Justin się napina.

Siedzieliśmy na podłodze i to trwało wieczność. Kiedy moje łzy przestały spływać po mojej twarzy, ja nadal płakałam wewnętrznie. Moje serce było złamane. To tak, jakby zostało dźgnięte nożem i teraz powoli się wykrwawia.

Złamane serce, to uczucie - jest jedną z najgorszych rzeczy jakie może ci się przytrafić. Nie jakiś cios, kopniak, ukłucie nożem albo cokolwiek innego. Nic się z tym nie równa.

Nie możesz tego zakryć makijażem. Czujesz, jakbyś miała pusty brzuch i nie ważne ile byś nie zjadła, nie możesz go napełnić. To tak, jakbyś miała tysiące ostrzy wbitych w serce, a ktoś powoli je wyciąga, jeden po drugim.

-Pozwól mi odejść.- Powiedziałam cicho, ale on nie puszczał mnie. -Proszę.- Wyszeptałam, a po kilku sekundach jego uścisk się rozluźniał. Wstałam i Justin zrobił to samo.

Staliśmy tak, gapiąc się na siebie i żadne z nas nie powiedziało ani jednego słowa. 

-Justin-- Zaczęłam, tym razem trochę głośniej. Potrząsając głową, przygryzłam moją dolną, drgającą warkę. -Po prostu idź i bądź z kimś innym- -Ale nim mogłam dokończyć to co chciałam powiedzieć, popchnął mnie do ściany.

-Nigdy nie mów czegoś takiego do mnie.- Jego głos był niski. Czułam jego oddech na moich wargach, kiedy byłam uwięziona między nim a ścianą.

-Po prostu mi powiedz...- Moje oddechy były ciężkie. -Jak jej na imię?- Zapytałam nieśmiale i poczułam jak nowe łzy pojawiają się w moich oczach, próbując się wydostać.

Oblizując wargi, spojrzał w moje oczy. -Jazmyn.- Odetchnął. -Jest moją siostrą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz