sobota, 5 października 2013

Rozdział 31. 'But be careful.'

Całus w policzek prowadzi to pocałunku w usta. Pocałunek w usta prowadzi do gry wstępnej, a gra wstępna prowadzi do seksu! 
Ta myśl utrzymywała się w mojej głowie. Po prostu nie mogłam tego zignorować. Zdanie w kółko odtwarzało się w mojej głowie jakby chodziło o pobicie rekordu. 
Moja podświadomość ma rację.
Pocałunek w policzek...
-Przyniosłem ci też colę - wymamrotał, próbując poprawić mi nastrój. Może to dziwnie brzmi, ale zadziałało. Uśmiechnęłam się szeroko. To po prostu było tak urocze, widząc go, kiedy nie był szalonym sobą.
-Dziękuję. - Wyciągnęłam rękę, a gdy miałam to chwycić Justin odsunął puszkę i pudełko pizzy z dala, więc nie mogłam do nich dotrzeć.
-Dostaniesz jedzenie pod jednym warunkiem - zauważyłam uśmiech pojawiający się po obu stronach jego ust.
-Jakim? - spojrzałam na niego zmieszana.
-Daj mi całusa - uśmiechnął się bezczelnie, stukając palcem w policzek.
Wydęłam wargi i dałam mu lekkiego buziaka w policzek. Uśmiechnął się ciepło, przysuwając do mnie colę i pizzę tak, że mogłam do nich dotrzeć. Uśmiechnęłam się do niego, biorąc pudełko pizzy i umieszczając je sobie na kolanach.
Pocałunek w usta...
-Daj mi to już! - Wydęłam usta, czekając by pokazał mi policzek, żebym mogła go pocałować i dostać jedzenie. Pochylił się i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Moje oczy były szeroko otwarte z szoku. Oniemiałam. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
-Dlaczego jesteś taka zszokowana? Nie chciałaś się wczoraj całować?
Uśmiechnął się łobuzerko, siadając obok mnie i podając mi jedzenie.
-Czemu myślisz, że chciałam cię pocałować? 
Zaczęłam jeść moje frytki, unikając jego intensywnego spojrzenia.
-Bo wczoraj myślałaś sobie "Proszę, Justin, proszę, pocałuj mnie, Justin, proszę" - powiedział dziewczęcym głosem, próbując mnie naśladować.
Gra wstępna...
Zanim piosenka się skończyła pochylił się swoimi pulchnymi ustami dotykając moje ucho.
-Krew na twarzy i bluzce mnie podnieca - szepnął, sprawiając, że kilka dreszczy przeszło po moich plecach. Zanim mogłam się powstrzymać przed zrobieniem tego, pochyliłam się i go pocałowałam. Zaskoczony przez moje działanie, potrzebował kilku sekund, aż w końcu odpowiedział, delikatnie całując moje rubinowe usta. . Gdy zwalniałam, zaczęłam całować go mocniej, wkładając więcej pasji w ten pocałunek. Zgodnie z przewidywaniami mojej podświadomości w końcu doszło do seksu. Jego usta w kształcie serca zachłannie całowały moje, gdy jego język sunął po mojej dolnej wardze. Z przyjemnością je otworzyłam dając mu dostęp. Otwierając szeroko usta, włożył mi język do ust. Zaczęły razem tańczyć tak jak nasze ciała.
Ośmieliłam się w końcu otworzyć oczy. Słońce przebijało się do pokoju, co zmusiło mnie, żeby zamknąć je. Po kilku sekundach otworzyłam je ponownie.
Mogłam wyczuć dwa silne ramiona oplatające moją talię od tyłu, a twarz schowaną w moim karku. Jego pulchne usta lekko dociskały go, a jego łagodnie ciepły oddech uderzył w moją skórę, co spowodowało, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
To może zabrzmieć jak szalone, ale...
 Czułam, że żyję. 
I to bardziej niż kiedykolwiek w całym swoim życiu. Wywoływał u mnie tyle szczęścia ile nigdy nie miałam. To było dla mnie obce i zarazem tak satysfakcjonujące, spełnione, specjalne i intrygujące. To było tak jakby ktoś dał mi kilka małych szczeniąt do zabawy, a ja otrzymuję wiadomość od czterech azjatyckich kobiet jednocześnie.
Cóż, to było dziwne wyjaśnienie, wiem, ale tak się po prostu czuję. To było takie inne.
Takie dobre.
-Hey, obudziłaś się? - Nagle usłyszałam pytający mnie, zachrypnięty głos. Przyciągając mnie bliżej do siebie trącił nosem moją szyję. Dysząc lekko od hipnotyzującego dotyku, zakręciło mi się w głowie. Poruszając się w jego objęciach, rozluźnił uścisk pozwalając mi się odwrócić i spojrzeć mu w twarz. 
-Cześć - szepnęłam nieśmiałym tonem i przejechałam językiem po swoich suchych ustach.
-Dobrze spałaś? - Justin zapytał mnie ze swoim chrapliwym głosem, wzmacniając uścisk w okół mnie i przyciągając mnie bliżej do siebie.
-Mhmm - pokiwałam głową. Naprawdę dobrze spałam. Spanie w ramionach Justina było tak komfortowe jak spanie na puszystych chmurach. 
Albo nawet lepsze.
-Dobrze - skinął głową, zaciskając wargi w cienką linię, gdy patrzył w dal.
-Żałujesz tego? - nagle wymamrotał, patrząc mi prosto w oczy, odnosząc się do ostatniej aka nocy seksu.
-Nie - szepnęłam szczerze, patrząc z powrotem w jego intrygujące złoto-brązowe oczy.
-To dobrze - oblizał wargi, kiwając głową tak jak wcześniej.
-Więc- - zaczął delikatnie -Mogę to zrobić? -zapytał ponownie oblizując usta i pochylając się.
-Zrobić co? - zmarszczyłam brwi, wpatrując się w niego pytająco.
-To - odetchnął i pochylił się, przyciskając wargi lekko do moich i pieszcząc je przez sekundę zanim się odsunął. Patrzył na mnie uważnie, czekając na moją reakcję.
-Jeszcze raz - wymamrotałam, opierając się i pozwalając by moje usta złączyły się z jego. Uśmiechając się przez pocałunek, delikatnie masował moje usta swoimi, wywołując u mnie motylki w brzuchu. Pocałowałam go namiętniej jakbym pragnęła go bardziej. Zaciskając uścisk wokół mnie, przycisnął swoją klatkę piersiową do mojej, tak że mogłam wyczuć przyśpieszenie bicia jego serca. Chwytając jego twarz w swoje dłonie, przyciągnęłam go bliżej. Całując mnie w sposobie pełnym adoracji, gorliwie starał się włożyć w ten pocałunek tak dużo emocji jak to tylko możliwe. Wplotłam dłonie w jego włosy, powodując u niego cichy jęk. Ciepło wokół nas wzrosło. Justin pozwolił swoim dłonią podróżować w dół moich pleców i pchnął swoją dolną częścią w moją. Ogień rozprzestrzenił się po całych naszych ciałach, gdy trzymaliśmy nasze ruchome usta w synchronizacji. Odrywając się, Justina oczy pozostały zamknięte. Obserwowałam go intensywnie, gdy kładł się z zamkniętymi oczami i poruszał lekko ustami jakby mówił do siebie. Wtedy zamknął oczy jeszcze bardziej niż wcześniej. Po dobrej minucie powoli je otworzył, aby na mnie spojrzeć.
-Jenny.. - powiedział po długiej przerwie, głęboko wdychając powietrze -Proszę, bądź moją Bonnie i pozwól mi być twoim Clyde - wymamrotał.  Odetchnęłam z zaskoczenia. Nie spodziewałam się, że to powie. Ja będąca jego Bonnie i on będący moim Clyde? Związek Bonnie i Clyde przypominał jeden z tych w jakim chciałabym z nim być gdybym się zgodziła. Ale czy byłam już gotowa na podjęcie tego kroku? 
Moje całe ciało zaczęło drżeć. Kiedy Justin to zauważył, przyciągnął mnie bliżej siebie w ochronny sposób, pokazując mi, że zaakceptowałby każdą odpowiedź jaką bym mu dała. Zamknęłam oczy i powoli policzyłam do dziesięciu. Musiałam przenieść się do stanu, gdzie moja duża, a także umysł byłyby zrelaksowane i mogły myśleć racjonalnie.
-Ja..Ja..Ja po prostu muszę to prze-przemyśleć - wyjąkałam po chwili, pozwalając mu zaczekać. 
-Jasne. Masz tyle czasu ile potrzebujesz - natychmiast mnie uspokoił, pocierając moje plecy w komfortowy sposób. Chyba wiedział, że już znałam odpowiedź, ale za bardzo się bałam, żeby to powiedzieć.
-Spójrz - zaczął delikatnie - Nie ważne co powiesz, nie będę na ciebie zły. Nie bój się powiedzieć 'nie', bo nie wykopię cię z domu i nie zostawię cię samej na ulicy, jeśli to zrobisz. Będę cię traktował w ten sam sposób, niezależnie od tego jaka jest twoja decyzja. Nie czuj presji. Jeśli tego nie chcesz, jest ok. Nie zmuszę cię, żebyś mnie pokochała - powiedział łagodnie. Jego oczy wypełnione były szczerością, gdy na mnie patrzył.
-Zawsze będę cię kochać, nie ważne czy to odwzajemnisz czy nie - dodał po długiej przerwie, oblizując usta. Podnosząc dłoń, potarł kciukiem mój policzek.
-Ja tylko.. - urwał, wzdychając - po prostu chcę, żebyś dała mi szansę - wymamrotał. Właśnie teraz dotarło to do mojego serca. Wiedziałam, że muszę odepchnąć swój lęk i powiedzieć mu prawdę. 
I co najważniejsze...
Przyznać się przed samą sobą.
Rozdzieliłam swoje wargi, pozwalając słowom wypłynąć z moich ust.
-Tak - powiedziałam, łagodnym szeptem. Zrobiłam to tak bardzo jak chciałam, nie mogłam zaprzeczyć. Bałam się tego uczucia, ponieważ naprawdę nie umiałam stwierdzić czy można Justinowi ufać. Ale wiedziała , że coś do niego czuję i nie mogę tego odwrócić. Rozszerzając swoje oczy, uważnie na mnie spojrzał, chcą rozeznać czy mówię prawdę i czy się nie przesłyszał.  Po kilku sekundach nagle się pochylił i wbił swoje usta w moje, obejmując mnie w niezapomnianym pocałunku. 
Krótko po tym oderwaliśmy się od siebie - moim zdaniem było to zbyt szybko - na jego twarzy pojawił się najszerszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam.
-Dziękuję, Jenny - uśmiechnął się chłopięco, tak jakby to była najwspanialsza chwila w jego życiu. Uwielbiałam widzieć go tak szczęśliwego, szczególnie dlatego, że wyglądał tak cudownie i sympatycznie.

Nie zapominajmy, że seksownie.

Tak, tak seksownie.

Tak cholernie seksownie.

Właśnie wtedy, gdy chciałam chwycić jego usta do pysznego pocałunku, jego telefon zaczął głośno dzwonić. Wzdychając głośno, sięgnął po telefon. Sprawdził nazwę rozmówcy, zanim wcisnął przycisk połączenia.
-Tak? - powiedział szorstkim półgłosem.
-Mhmm - podrapał się po głowie, odwracając ją, żeby na mnie spojrzeć. W jego oczach nie było widać żadnych emocji.
-Teraz? - jego brwi uniosły się w zdziwieniu. Oblizując usta, słuchał uważnie. Nie mogłam zrozumieć ani słowa, które osoba na drugiej linii mówiła. Chciałam wiedzieć kto to był i co się działo. 
-Ale dlaczego? Nie może to poczekać? - zmarszczył brwi w jedną, przeczesując palcami swoje oh, tak podniecające, seksowne włosy. 
Nie może zaczekać co? Ugh jak ja tego nienawidziłam. 
-Oh, rozumiem - pokiwał głową, a jego oczy obserwowały moje. 
Rozumiesz co? Argh! Czy już mówiłam jak tego nienawidzę?
-Więc, jak on się nazywa? - zapytał, chowając kosmyk moich włosów za ucho. 
Kto jak się nazywa? Cholera! To doprowadza mnie do szaleństwa!
-A gdzie mogę go teraz znaleźć? - zapytał spokojnie, gładząc mój policzek swoim kciukiem. 
Znaleźć kogo i -- oh, pieprzyć to. 
-Dobrze - pokiwał głową - Yeah, zrobię to, nie martw się. Wiesz, że możesz na mnie liczyć - Justin zaśmiał się, a moje serce podskoczyło na ten dźwięk - W porządku, na razie.
Zakończył rozmowę, kładąc telefon z powrotem na szafce nocnej i wstając z łóżka. 

-Muszę teraz wyjść, Jenny - stwierdził podnosząc swoje bokserki  z podłogi, a następnie założył je na siebie. 
-Gdzie idziesz? - usiadłam, przytrzymując kołdrę przy mojej klatce piersiowej. 
-Na zewnątrz - uśmiechnął się, pochylając się i chwytając swoje jeansy. 
-Zabawne, naprawdę - powiedziałam sarkastycznie - Serio, czemu wychodzisz? - zapytałam ze zmieszaniem wymalowanym w moich ciemnych oczach. 
-Muszę kogoś zabić - powiedział nonszalancko, zapinając swoje jeansy. 
Kiedy umilkłam, westchnął i wziął koszulkę z podłogi zarzucając ją na siebie. 
-Mówiłem ci, że jestem płatnym mordercą i to jest to co robię, żeby przeżyć - wyjaśnił. 
-Więc zadzwonili do ciebie w sprawie pracy? - uniosłam brwi. 
-W zasadzie, tak - pokiwał głową, wędrując ponownie w kierunku łóżka. 
-Kogo musisz zabić? - zapytałam. Ciekawość przejęła nade mną kontrolę. 
-Jakiegoś dupka, co nie zapłacił za narkotyki... znowu - zakpił, przewracając oczami z irytacją. 
-Oh - dałam mu proste kiwnięcie. 
-Więc.. - uśmiechnął się - mogę dostać buziaka na pożegnanie? - przygryzł dolną wargę w niesamowicie seksowny sposób, uwalniając ją powoli. Podnosząc się, uklękłam naprzeciwko niego. Łóżko sprawiało, że mogłam być taka wysoka jak on. Puszczając kołdrę, położyłam ręce na jego ramionach, stabilizując się. Najpierw go cmoknęłam, a potem zaczęłam mówić pomiędzy pocałunkami.

-Ale *całus* bądź *całus* ostrożny - dając mu ostatniego całusa, uśmiechnęłam się do niego szczerze. 
Wtedy poczułam, że jego duże dłonie są umieszczone na mojej nagiej talii, podróżując w dół również po moich nagich biodrach. Spojrzał w dół na moje ciało i kusząco oblizał usta. Realizacja uderzyła mnie tak mocno, że dosłownie to zabolało. Jeśli wiesz co mam na myśli. Szarpnęłam się i chwyciłam kołdrę, przyciągając ją do mojego nagiego ciała tak szybko jak to możliwe, osłaniając je z każdej strony. 

-Cholera, miałem nadzieję, że się nie zorientujesz - zaśmiał się, klepiąc się po udzie w udawanej frustracji. 
-Cóż, pokaz skończony, Bieber. Teraz możesz iść - wymawiałam każde słowo surowym tonem, wskazując palcem w kierunku drzwi i starając się stłumić śmiech. 
-Jasne - zbliżył się do drzwi, chwytając klamkę, ale zanim je otworzył obrócił się z powrotem i spojrzał na mnie. 
-Zachowuj się jak mnie nie będzie - uśmiechnął się łobuzersko, mrugnął do mnie i w końcu wyszedł z pokoju. 

1 komentarz:

  1. Aasahgsaahuagayatgsahas *.* Są razeeeeem *.* ♥♥♥ OMGGGG ♥

    OdpowiedzUsuń