Przygryzłam wnętrze swojego policzka, rozmyślając czy powinnam im wybaczyć czy nie. Muszę przyznać, że to co zrobili było bardziej niż słodkie - i nie zapominajmy, seksowne - ale był to rodzaj ubijania w moim żołądku, który powiedział mi, żebym tego nie robiła.
Zapadła martwa cisza, gdy wszyscy oczekiwali na moją odpowiedź, wiercąc wzrokiem otwory w mojej skórze. Nie pozwoliłam, żeby jakieś pojedyncze emocje pojawiły się na mojej twarzy, gdy stałam tam z obojętnym wyrazem twarzy.
Nagle coś przyszło mi o głowy i wiedziałam dlaczego mój żołądek sprzeciwiał się, żeby im wybaczyć, w szczególności dlaczego nie mam wybaczyć Justinowi. Spojrzałam na Paige i dałam jej szybki znak, wskazując moimi oczami, że chcę być sama. Wtedy odwróciłam się na piętach i zaczęłam kroczyć na zewnątrz.
-Wybaczam ci Zayn, nie martw się - mogłam zrozumieć, że Paige starała się wyglądać uwodzicielsko, zanim dotarłam do schodów i udałam się na górę. Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi z głośnym trzaskiem. Ale nawet mniej niż ułamek sekundy później, drzwi otworzyły się za mną. Usłyszałam, że drzwi delikatnie się zamykają. Kroki zbliżyły się do mnie od tyłu. Zanim mogłam się ruszyć, para silnych ramion oplotła się wokół mojej talii, przyciskając mnie do swojego umięśnionego ciała.
-Proszę - wyszeptał do mojego ucha, pozostawiając delikatne pocałunki tuż pod moim uchem.
-Nie, oszczędź mi tego - odwróciłam się, jedną ręką odpychając go od siebie, zanim skrzyżowałam je obie na swojej klatce piersiowej.
-Zadam ci kilka pytań, a ty musisz być ze mną szczery - stwierdziłam, wpatrując się w jego złoto-brązowe oczy, gdy nasze ciała były wciąż bardzo blisko siebie.
Oblizując powoli usta, pokiwał głową i zaczerpnął głęboko powietrza.
-Czemu pozwoliłeś dziewczynie, z którą uprawiałeś seks wiele razy wciąż pracować dla ciebie, pomimo tego, że się ze sobą spotykamy - uniosłam jedną brew, przenosząc ciężar swojego ciała na jedno biodro, dotykając stopą wielokrotnie ziemi - a na dodatek, nawet kazałeś jej zrobić dla mnie śniadanie? - powiedziałam z jadem w każdym moim słowie, a oczy Justina drastycznie się rozszerzyły.
Wiercąc się niezręcznie na piętach, podrapał się po szyi zanim się odezwał.
-Kto ci powiedział--
-Po prostu mi odpowiedz, Justin - przerwałam niegrzecznie. Wzdychając głęboko, przebiegł swoją dużą dłonią wzdłuż włosów, ciągnąc za końce.
-Nie wiem. Ja-nie myślałem.
-Więc to prawda, że uprawialiście seks prawie codziennie? - zapytałam sucho, nie pozwalając żadnym emocjom wkraść się na moją twarz. Z zewnątrz prawdopodobnie wyglądałam pewnie, ale wewnątrz byłam płaczącym oceanem, mającym nadzieję, że Justin powie, że nie. Ale wiedziałam, że to prawdziwe życie, a nie żadna bajka i dlatego następna rzecz, którą powiedział Justin udowodniła mi to po raz kolejny.
-Um, my...cholera...yeah - wymamrotał, nie spuszczając ze mnie wzroku choćby na sekundę.
-Ty kurwo - słowa śmiertelnie zjechały na mój język.
-Jenny - westchnął - to było zanim cię poznałem - podszedł bliżej, ale ja się wycofałam - proszę uwierz mi, że cię pragnę - wyszeptał, czysty żal migał w jego oczach - Tylko ty - dodał łagodnym tonem.
Powietrze wokół robiło się gęste, jak wszystko wokół nas, w tym nas, wyciszone. Jedynym słyszalnym dźwiękiem były nasze oddechy, gdy nasze oczy były zatrzymane na sobie.
-Myślisz, że jest piękna, prawda? - wymamrotałam słabym szeptem - Powiedz mi, dlaczego myślisz, że ona jest piękna - mruknęłam, gdy poczułam łzy napływające do moich oczu.
-Chcesz, żebym opisał jej piękno? - uniósł swoje brwi, mówiąc poważnym głosem, na co pokiwałam głową - Więc w takim razie chcesz, żebym opisał piękną dziewczynę? - zapytał ponownie, żeby być pewnym w stu procentach. Pokiwałam ponownie, pozwalając moim ramionom opaść wzdłuż moich boków - Blond włosy, czysta cera, niebieskie oczy - policzył rzeczy, które sprawiają, że dziewczyna jest piękna. Poczułam, że moje serce łamie się na miliard małych kawałków.
-Więc zgaduję, że nie jestem piękna - szepnęłam, łzy stawały się coraz cięższe. Bałam się, że spłyną po mojej twarzy.
-Czekaj- - zmarszczył brwi, robiąc krok bliżej. Tym razem nie cofnęłam się - Nigdy nie prosiłaś mnie, żebym opisał idealną dziewczynę - mruknął do mojego ucha, jego usta pieściły delikatnie moje ucho, sprawiając że dreszcze przeszły po moich plecach.
Motylki w moim brzuchu szalały, a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Zarzuciłam ręce wokół jego szyi i przycisnęłam usta do jego, wciągając go w pasjonujący pocałunek. Odwzajemniając pocałunek, pieścił moje wargi swoimi miękkimi przez kilka sekund, zanim nagle się oderwał, pozostawiając mnie oszołomioną i chcącą więcej.
-Dlaczego płaczesz? - Justin wyszeptał, wycierając łzy - które nawet nie zdawałam sobie sprawy, że spłynęły mi po policzkach - swoimi kciukami. Prawdopodobnie wyobrażał sobie, że płaczę, ponieważ smakował słoną substancję, podczas całowania mnie.
-Naprawdę myślałam, że ty -- że umarłeś... - wybuchnęłam płaczem, pozwalając żeby zdesperowany szloch opuścił moje usta.
Obejmując mnie swoimi ramionami wokół mnie, mocno mnie przytulił, pokazując że naprawdę tutaj był. Pozwoliłam, żeby łzy spłynęły po moich policzkach, wtulając się w jego tors tak mocno jak to możliwe. Całując czubek mojej głowy, jego ręka pocierała uspokajająco moje plecy.
-Jestem tu - szepnął w moje włosy, wyzwalając we mnie coś co stłumiło szloch - Nie zostawię cię - pocałował czubek mojej głowy wielokrotnie, w czasie gdy wypłakiwałam swoją duszę w jego klatkę piersiową, mocząc jego koszulkę - Nigdy - dodał.
Przez chwilę nastała cisza, gdy tylko moje szlochanie było słyszalne, zanim znów mówił.
-Przepraszam. Nie wiedziałem, że...Ja po prostu...Przepraszam - westchnął , bawiąc się moimi włosami swoimi długimi palcami - proszę, wybacz mi. Wiesz, że dla ciebie mógłbym odwrócić świat do góry nogami - powiedział łagodnie, podniosłam głowę, patrząc mu w oczy.
-Przeprosiny przyjęte - szepnęłam, a on przycisnął swoje usta do moich, całując mnie słodko. Odwzajemniłam pocałunek natychmiastowo, gdy wszystkie moje uczucia ruszyły z moich ust, dostarczając je do niego. Wplatając palce w jego włosy, przyciągnęłam jego głowę bliżej, pogłębiając pocałunek. Delektując się chwilą, otworzyłam usta, zanim jeszcze poprosił o pozwolenie, ułatwiając mu dostęp. Objął boki moją twarz po bokach, pieszcząc policzki kciukami. Wsunął język do moich ust, poczułam trzepotanie serca w uwielbieniu. Otwierając szerzej usta, nasze języki masowały się nawzajem ekstazie. Moje całe ciało zesztywniało, gdy jedyną rzecz, którą poczułam była jego skóra dotykająca mojej i jedyna rzecz, którą wtedy zrozumiałam, kochałam, pożądałam i pragnęłam były jego usta, nic więcej. I nie było nic innego czego pragnęłabym bardziej niż jego. Nikogo nie potrzebowałam bardziej niż potrzebowałam jego. Był wszystkim czego kiedykolwiek chciałam i nie zmieniłabym w nim niczego. Spuszczając ręce z mojej twarzy, wylądowały na mojej talii, zanim ześliznęły się w dół do mojego tyłu, szukając go i ściskając lekko. Dyszałam od nagłego dotyku. Moje całe ciało wzdrygnęło się, podczas gdy moje palce obrysowały kontur wokół jego szczęki.
Przygryzając jego dolną wargę i ciągnąc za nią, uwolnił seksowny jęk z ust w kształcie serca. Umiejscawiając dłonie na jego ramionach, zjechałam nimi w dół do jego klatki piersiowej. Kocham dotykać jego klatkę. Wsuwając dłonie pod moje uda, podniósł mnie, a ja oplotłam nogi wokół jego bioder. Kiedy zaczął ocierać się swoim podbrzuszem o moje, wydałam zadowolony jęk.
Podchodząc ze mną do łóżka, delikatnie mnie na nim położył, unosząc się nade mną swoim ciałem. Odnajdując jego kołnierzyk, pociągnęłam go w próbie pozbycia się jego koszulki. Łapiąc o co mi chodzi, Justin podniósł ręce i chwycił rąbek swojego t-shirtu, aż przeciągnął go nad głową i rzucił gdzieś w pokoju.
Wtedy natychmiast ułożyłam dłonie na jego piersi. Kiedy moje ręce znalazły się tam, usłyszałam chichot przed moimi ustami. Wiedział jak bardzo kochałam macać jego klatkę, a ja wiedziałam jak bardzo kochał czuć mój dotyk. Naśladując moje ruchy, ułożył dłonie na mojej klatce piersiowej, jak wiadomo na moich piersiach.
Oboje zostaliśmy zbici z tropu, kiedy drzwi otworzyły się. Szybko oderwaliśmy się od siebie, aby spojrzeć na drzwi.
-Wszystko z wami w porzą-- Oh słodki Jezu! Przepraszam! - Paige sapnęła z szoku, szybko zamykając drzwi. Dziękuję Paige za zrujnowanie tego intensywnego momentu z moim chłopakiem.
Miło z twojej strony, naprawdę. Powinnaś robić to częściej.
Po prostu świetnie.
Fantastycznie.
Uwaga na mój sarkazm.
Justin wzruszył ramionami i pochylił się, żeby mnie pocałować, lecz odwróciłam głowę w prawo, więc skończył na pocałowaniu mojego policzka. Nie rozumiejąc, że chciałam, żeby przestał, wzruszył ramionami i zamiast tego zaatakował moją szyję. Jęcząc cicho na to co właśnie robił z moją szyją, zebrałam się w sobie, żeby powstrzymać go od sprawiania mi przyjemności. Niechętnie, odsunęłam go od siebie, dzięki czemu odchrząknął z irytacją.
-Zejdźmy na dół. Mamy gości - powiedziałam delikatnie, odpychając go lekko.
-Nie potrzebują nas, sami mogą się sobą zająć czy coś... - urwał, pochylając się i ponownie zaczynając lizać i przygryzać gładką skórę na mojej szyi. Czy nie dociera do jego grubej czaszki, że nie chcę się z nim kochać, kiedy mamy gości? A żeby było gorzej, oczywiście wiedzieli, że chcieliśmy to zrobić kiedy Paige nas nakryła.
-Justin! - krzyknęłam, odpychając go jeszcze raz - Przestań. Powiedziałam nie.
Usłyszałam go mamroczącego coś do siebie, zanim wstał z łóżka i podniósł swój t-shirt, zarzucając go na siebie. Jęknęłam w duchu, gdy jego pierś i idealnie stonowany sześciopak, nie były już na wierzchu.
Wstając, ociężale podeszłam do drzwi, po chwili je otwierając. Justin chwycił moją dłoń i razem zeszliśmy na dół. W chwili gdy Zayn dostrzegł nas, szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy.
-Znowu to zrobili! - powiedział głośno, na co Paige zachichotała, przytulając się do niego, gdy razem oglądali telewizję.
Są dla siebie idealni. Czemu nie mogą być razem? Ale w końcu to nie moja sprawa, więc nie będę się wtrącać. Chociaż ja po prostu uwielbiałabym trzymać ich za głowę i przechylić je mocno, żeby w końcu się pocałowali. Ze splecionymi dłońmi, ja i Justin ruszyliśmy w stronę kanapy, siadając na niej. Justin usiadł i przyciągnął mnie za talię, sadzając mnie na kolanach. Cmokając jego policzek, pochyliłam się do jego klatki, relaksując swoje ciało. Patrząc na Paige, zauważyłam, że boczyła się na mnie.
-Co? - powiedziałam bezgłośnie, potrząsając oszołomiona głową. Kiwnęła głową w stronę kuchni, pokazując że chciała zamienić ze mną słówko, sama.
Pokiwałam, a ona wyswobodziła się z objęć Zayna, prostując się i wędrując do kuchni.
-Zaraz wracam kochanie - szepnęłam do ucha Justina, zanim wstałam. Wpatrywał się we mnie ze zmieszaniem, ale nie dałam mu wyjaśnień. Po prostu poszłam do kuchni.
-Chcieliście uprawiać seks, prawda? - Paige zapytała od razu gdy weszłam do środka i zamknęłam duże podwójne drzwi od kuchni, chichocząc.
-To jest to o czym chciałaś pogadać? - odsunęłam krzesło barowe i usiadłam na jednym.
-Nie - potrząsnęła głową - ale chcieliście uprawiać seks, prawda? - zaśmiała się, otwierając lodówkę.
-Może - powiedziałam, gdy poczułam wkradające się rumieńce.
-Przykro mi, że wam przeszkodziłam - przeprosiła, biorąc mleko z lodówki. Otwierając szufladę, złapała dwie szklanki, zanim położyła je na ladzie na przeciwko mnie.
-Nic się nie stało - machnęłam ręką lekceważąco - więc o czym chciałaś pogadać? - zapytałam, gdy nalewała mleko do szklanek.
-Proszę - popchnęła w moim kierunku szklankę, wypełnioną mlekiem.
-Mleko? - zaśmiałam się, lekko marszcząc brwi .
-Uwielbiam mleko. Teraz pij - zaśmiała się i dla zabawy szturchnęła mnie w ramię.
-Jasne - powiedziałam, biorąc łyk i obracając oczami - Więc... - zrozumiałam, wzywając ją do powiedzenia mi dlaczego kazała mi tutaj przyjść, abi z nią porozmawiać.
-Nie zrozum mnie źle, ale... - westchnęła, zanim kontynuowała - nosisz te same jeansy od jakiegoś czasu, więc... - wpatrywała się w swoje dłonie, gdy nie mogła znaleźć odpowiednich słów - powinnyśmy iść dzisiaj na zakupy, od kiedy nie poszłyśmy do szkoły, mamy jeszcze dużo czasu - zaproponowała, unosząc swoje idealnie wyrównane brwi - to naprawdę robi się okropne, wiesz - dodała szeptem. W zwykłych okolicznościach poczułabym się naprawdę urażona, ale nie jestem w dokładnie normalnych warunkach, prawda? Całkowicie rozumiałam ją, ale nie mogłam sobie poradzić z tym, że czułam się naprawdę zażenowana faktem, że wszyscy wokół mnie zwracają uwagę na mój problem z ubraniami, który teraz miałam.
-Yeah, powinnyśmy - uśmiechnęłam się, a ona zmarszczyła czoło.
-Nie uraziłam cię? Nie, że próbowałam cię urazić, ale --
-Nie, jest okej - uśmiechnęłam się uspokajająco, ale skrzywiłam się, gdy niepokojąca myśl przyszła mi do głowy - Nie możemy iść na zakupy - stwierdziłam niskim tonem, przypominając sobie coś strasznego.
-Dlaczego? - odetchnęła, zanim wypiła całą szklankę - Jeśli potrzebujesz pieniędzy, mogę ci trochę pożyczyć. I nawet nie musisz mi oddawać, bo jesteś jedną z moich przyjaciółek, wiesz - uśmiechnęła się. To było niewiarygodne jak hojna była. Szkoda, że nie ma więcej tak sympatycznych ludzi jak ona.
-Nie, to nie jest problemem - potrząsnęłam głową. Dobrze, tak szczerze, to nie miałam pieniędzy, to był problem, ale nie główny - To nie tak, że nie chcę iść z tobą na zakupy...nie musimy...wiesz, ponieważ mam dużo ciuchów w domu, w którym mieszkałam z moim...moim...um... - przełknęłam - z moim ex - w końcu powiedziałam po dramatycznej pauzie.
-Więc, chodźmy odebrać twoje ubrania - zachęciła mnie, uśmiechając się szeroko - a jeśli twój ex nie chce ci ich oddać, zabiję go - zachichotała. Oh co z ironia.
-Oh- - jej usta sformowała się w literę 'o' podniosła palec wskazujący w powietrze - Zadzwonię do Ashley i powiem, żeby z nami pojechała - zeskoczyła z krzesła barowego, na którym siedziała i wybiegła z kuchni ze swoim iPhone w ręku, wybierając numer Ashley.
Nie mam wyboru. Muszę wrócić do domu.
Wiedziałam, że muszę stanąć twarzą w twarz z przeszłością, wracając do mojego...Dana - nawet nie wiem czyj to jest teraz dom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz