sobota, 5 października 2013

Rozdzial 35. "We need to talk."

-Gdzie są chłopcy? - Paige zapytała, marszcząc czoło, gdy z powrotem weszła do kuchni.
-Co masz na myśli? - skończyłam szklankę mleka, odwracając głowę by spojrzeć na nią z zakłopotaniem. 
-Nie ma ich tutaj -wyjaśniła. Nie wierząc jej, wstałam z krzesła barowego, na którym siedziałam. Ominęłam ją i przeszłam przez hol do salonu. 
Gdy tam doszłam, było pusto. W środku nie było widać Justina i Justina. Gdzie do cholery poszli?
-Gdzie oni są? - uniosłam ręce, oszołomienie maskowało moją twarz, gdy odwróciłam się do Paige, która szła za mną do salonu.
-Nie pytałabym cię gdybym wiedziała - stwierdziła , krzyżując swoje szczupłe ramiona na klatce piersiowej. 
Wzdychając głośno, przetarłam skronie z furią. Myślę, że nie próbują znowu zrobić sobie z nas żartów, ale jeśli tak, to uwierzcie mi kiedy powiem, że poważnie chciałabym odwrócić tabele. 
Tym razem nie wybaczyłabym im. 
-Zapomnij o nich - Paige machnęła ręką lekceważąco - Ashley będzie tu za kilka minut - uśmiechnęła się, podchodząc i przytulając mnie. 
-Wiem, że nie znamy się od długiego czasu, ale traktuję cię jak jedną z moich najlepszych przyjaciółek - uśmiechnęła się niezwykle uroczo, ukazując swoje białe, perłowe zęby. Wypowiadając długie 'aw', przyciągnęłam ją za dłoń i oplotłam ramiona wokół niej, ponownie dając jej uścisk.
-Nawzajem - powiedziałam, odsuwając ją i przytrzymując za ramiona - Jesteś wspaniała, Paige - uśmiechnęłam się do niej, a ona roześmiała się uroczo. Jest jedyną na tej wiosce komu ufam oprócz Justina. Była tu dla mnie kiedy nie było nikogo innego i naprawdę to doceniam. Nigdy nie myślałam, że mogłabym kiedykolwiek znaleźć osobę troskliwą, hojną, wyrozumiałą i kochaną jak ona. Jestem szczęściarą, że mogę się nazwać jedną z jej najlepszych przyjaciółek. 
Dzwonek głośno zadzwonił, zaskakując mnie i Paige. 
Podchodząc do drzwi frontowych, otworzyłam je, odsłaniając piękną dziewczynę o imieniu Ashley. Czy kiedykolwiek wspomniałam jaką nieśmiałość czułam gdy byłam w pobliżu Paige i Ashley? Czułam się jak ziemniak, chociaż nim byłam, nie żartuję. 
-Jenny - Ashley krzyknęła głośno, zarzucając swój ramiona wokół mojej szyi i przyciągając mnie do mocnego uścisku. 
-Ashley - powiedziałam z entuzjazmem, odwzajemniając uścisk. Kiedy poczułam, że muszę znowu oddychać, łagodnie się odsunęłam, dając jej znak, że mnie dusiła. 
-Idziemy? - Ashley uniosła brwi, zanim odsunęła się ode mnie i przytuliła Paige przez szybką sekundę. 
-Ale chłopcy-- - Przerwano mi przez Paige. 
-Wyszli, będzie w porządku, gdziekolwiek teraz są. Po prostu chodźmy. Złapała moją rękę i wyciągnęła mnie z domu, zamykając za nami drzwi drugą ręką. 
-Mój samochód, dziewczyny - Ashley ogłosiła, a Paige pokiwała głową, ciągnąc mnie do białego Range Rovera.



*



-A co jak już jest w domu? Albo co jeśli nie jest w domu, a drzwi są zamknięte? - Ashley mamrotała, gdy podchodziłyśmy do drzwi, bałam się ponownie je otworzyć. 
Przełknęła ślinę trzymając klamkę. Może to wyglądało jakby to nie było dla mnie trudne, ale szczerze, umierałam od środka. Dan, mój pierwszy chłopak i facet, którego kochałam nie żyje - leżąc na środku pokoju w piwnicy - w domu, stałam na przeciwko. To wszystko nie było dla mnie łatwe. I nie, w ogóle do siebie nie doszłam. Wciąż o nim myślałam, kiedy noce wydawały się tak długie. Zastanawiałam się, czy naprawdę go kochałam, czy tylko myślałam, że robiłam to, bo był moim pierwszym chłopakiem, z którym byłam tak blisko. Teraz Justin jest moim chłopakiem, zaczynam wątpić czy kiedykolwiek kochałam Dana. A nawet jeśli nie, nie zasługiwał, żeby umrzeć tak młodo. Był dobrym człowiekiem i wciąż nie mogę uwierzyć co się właśnie stało. 
A może to jest powód, dlaczego nie płaczę i nie rozpaczam po nim. Moja głowa zaprzeczała faktowi, że umarł. Mój umysł odmawiał uwierzenia, że właśnie odszedł i, że nigdy go już nie zobaczę. Wyrwałam się ze swoich głębokich myśli, gdy Ashley odchrząknęła niezręcznie.

-Jenny?
-Oh, umm.. - lekko potrząsnęłam głową, zbierając ze sobą myśli - Nie ma go w domu, a drzwi są otwarte, ponieważ nie zamknęłam ich jak odeszłam - powiedziałam łagodnie, otwierając drzwi i wchodząc do domu.
Wizja wszystkiego co mi się przydarzyło w ostatnich kilku miesiącach mignęła mi przed oczami. To było gdy oglądałam film na przeciwko, a główną rolą miałam ja, Jenny Steele.
Pamiętam swój pierwszy dzień w szkole, kiedy szłam przez korytarz i miałam uczucie, że ktoś obserwuje mój każdy ruch. 
Przypomniałam sobie mój pierwszy kontakt z Justinem, popchnął mnie na podłogę, rozkraczając mnie i dając mi szok życia. 
Nieskończone walki z Danem, kiedy myślał, że się tnę tylko po to, żebyśmy wyprowadzili się ze wsi. 
Flirtowanie z chłopakiem z centrum handlowego, zwanego Cameron Lawson i w zasadzie popchnięcie go tym do śmierci. 
Pójście do klubu "Toxics" z moją siostrą i zgubienie jej tam. 
Prawie została zgwałcona przez nieznajomego, ale zostałam uratowana przez Justina we właściwym momencie. 
Dzień, w którym Justin przyszedł do mojej klasy, sprawiło że moje oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu. 
Śmierć mojego ojca. 
Spędzanie czasu z mamą i Isabellą po latach. 
Rosnące śmiesznie ogromne ilości nienawiści do mojego nauczyciela pana Keller aka pan Dupek. 
Otrzymywanie anonimowych wiadomości.

Odwiedzenie strzelnicy i odkrywanie moich ukrytych talentów. 
Powrót do palenia. 
Justin śledził mnie i przytulił mnie w środku małego lasu, pocieszając mnie zanim prawie załamałam się na pogrzebie mojego taty. 
Chęć stracenia dziewictwa z Danem, ale na końcu zostałam zgwałcona. 
Dan uderzył mnie mocno i zerwał ze mną. 
Śmierć Dana. 
Ja dźgająca nożem Justina, próbując go zabić, zanim poszłam do lasu, gdzie wszystko się zaczęło i próbowałam się zabić przez krojenie swojego nadgarstka. 
Bycie porwaną przez Justina. 
Justin mówiący do mnie w grzeczny sposób, cmokając mnie w usta i właściwie będąc słodkim, pokazując swoją stronę, której nigdy wcześniej nie widziałam. 
Ucieczka i przewrócenie Chantelle.
Nauka jak mam się bronić i jak zabijać. 
Powrót do szkoły z moim udawanym chłopakiem. 
Spotkanie najlepszych ludzi w życiu. 
Chciwe pocałowanie Justina, przed odepchnięciem od niego Chantelle i nawet mniej niż dziesięć minut później praktycznie lizanie się na środku korytarza szkolnego. 
Bycie zmuszonym do udziału w szlabanie, ale zamiast uczęszczać na niego jak normalny uczeń powinien, Justin, Paige i ja zamknęliśmy pana Kellera w pomieszczeniu. 
Mike i Dave nękający mnie i bycie surowo popchniętą na szafki. 
Poznanie Pablo.
Justin wyznający mi miłość i wyjaśniający dlaczego mnie torturował i zrobił mi te wszystkie rzeczy. 

Pójście na imprezę halloweenową z Justinem i zabicie Chantelle tej nocy. 
Taniec z Justinem i całowanie go z pragnieniem, gdy muzyka kontrolowała każdą część mojego ciała. 
Justin kochający się ze mną. 
Poczucie, że żyję. 
Pytanie czy zostanę jego dziewczyną i odpowiedź, że tak. 
Bycie obiektem żartów przez Justina i Zayna. 
Wybaczenie im po tym jak napisali piosenkę dla mnie i Paige i sortowanie kilku rzeczy z Justinem. 
Stanie przed domem, w którym mieszkałam. 
Większość tych wspomnień była okropna i chciałam po prostu je zapomnieć, ale były też chwile, o których myślę, że mogłabym przykleić uśmiech do twarzy. 
Niemniej jednak, bez względu na to co mi się stało do tej pory, to było przeznaczone, nauczyłam się na własnych błędach i doświadczyłam wielu rzeczy, co zrobiło ze mnie osobę jaką jestem dzisiaj. 
Ale jeśli ktoś powiedziałby mi kilka miesięcy temu, że pewnego dnia te wszystkie rzeczy mi się przytrafią, dosłownie skończyłabym ze śmiechem. 
-Co masz na myśli, mówiąc 'jest otwarte, bo nie zamknęłam ich kiedy odeszłam?' - Ashley zapytała, jej brwi zmarszczyły się, gdy weszła do środka, odciągając mnie od moich myśli. Odwracając się, dałam im obu moją niepodzielną uwagę. 
-Nie wiem czemu tak powiedziałam - westchnęłam, potrząsając głową i oblizując swoje ledwie wilgotne usta. Naprawdę nie byłam teraz w nastroju, żeby rozmawia. Po prostu chciałam wziąć swoje ubrania i wyjść stąd do cholery. 
-Wszystko w porządku, Jenny? - obie zapytały zgodnie, koncentrując się na mnie.

-Ja... - westchnęłam, przebiegając dłonią wzdłuż swoich włosów, przeczesując je tym - Tak, jest okej, nie martw się - powiedziałam małym szeptem. Byłam przestraszona, nawet przerażona. Nie chciałam tu być. Wszystko zebrało się we mnie, nie wybuchając płaczem. Ale nie mogłam pozwolić im o tym wiedzieć. Ponieważ jeśli bym to zrobiła, pytałyby mnie dlaczego, a naprawdę nie mogłam im powiedzieć, prawda? Musiałam trzymać to nisko. 
-Dobrze, więc chodźmy po twoje ubrania. Gdzie jest twój pokój? - Paige zapytała, sądząc że nie chciałam dłużej o tym rozmawiać. Uśmiechając się do niej z uznaniem, moje oczy nagle zrobiły się duże, kiedy przypomniałam coś sobie. 
-ANDERSON!!! - krzyknęłam, biegnąc do salonu i na kanapę. 
W chwili gdy zobaczyłam swoją torebkę wciąż leżącą dokładnie w tym samym miejscu, w którym ją zostawiłam, która była na szczycie szarej sofy, podbiegłam do niej i otworzyłam ją. Wyciągając swój telefon, przytuliłam go mocno do swojej piersi. 
-Anderson, tak bardzo za tobą tęskniłam. Ale nie martw się, mama już tutaj jest i już nigdy cię nie zostawię - zagruchałam, mówiąc do niego jak do dziecka. 
 -Okay - Ashley przeciągnęła, marszcząc swoje brwi - Możemy już iść do twojego pokoju i wziąć twoje ciuchy? - zapytała i zachichotała, gdy zobaczyła mnie, kołyszącą mój telefon. Prawdopodobnie wyglądałam jak totalny świr, ale szczerze mówiąc, nie mogłam o niego nie dbać. Nie miałam przy sobie telefonu więcej niż dwa miesiące i uwierzcie mi, kiedy mówię, że to był najgorszy czas w moim życiu. Okay, może przesadzam. 
-Yeah, po prostu chodźcie za mną - zaczęłam, prowadząc ich na górę do mojej sypialni. Właściwie, nawet już nie jest moja, powinnam przestać mówić MOJA sypialnia. 
-Tam jest garderoba - wskazałam na szafę. 
-Co to jest? - Ashley wtrąciła się, wskazując palcem na moje łóżko. Patrząc w kierunku gdzie pokazywała Ashley, moje całe ciało się napięło, oczy rozszerzyły i stałam tam oniemiała. Na środku łóżka była plama krwi. Prawdopodobnie była Justina, kiedy dźgnęłam go nożem. Plama nie była tak duża. 
-Oh, to... - uderzyłam się ręką w czoło udając świadomość - To uh...moja-a err... - jąkałam się nerwowo. Co do cholery mogłam im powiedzieć?
-Czy to twoja krew? - Paige przechyliła głowę na bok, dając mi słodki pół uśmiech i patrząc na mnie jakby mnie rozumiała. 
-Uhh..tak? - to zabrzmiało bardziej jak pytanie niż stwierdzenie. Mój głos był roztrzęsiony, gdy bawiłam się rąbkiem swojej koszulki. Paige mignęła swoim typowo jasnym uśmiechem, klaszcząc w małe dłonie z radości.
-Wiedziałam. 

-Wiedziałaś co? Nie rozumiem - Ashley zapytała, gdy podeszła do szafy i otworzyła ją wchodząc do środka. 
-Nie martw się Ashley, nawet ja nie wiem o czym Paige mówi - pomyślałam do siebie, rozmyślając co by to mogło być. Paige poszła za nią i korzystając z momentu, szybko kroczyła do łóżka, chwytając kołdrę i kładąc ją na plamę, że nie była więcej na widoku. Dołączając do dziewczyn, przygryzłam nerwowo usta. Zależało mi, żeby się dowiedzieć o czym mówiła Paige. 
-Powtarzam. Nie rozumiem - Ashley powiedziała głośno i czysto, wyraźnie chcąc, żeby jedna z nas powiedziała i ją oświeciła. Dobrze, zamknę usta i poczekam na Paige, aby poznać część jej historii. 
-Spójrz - Paige zaczęła i spojrzała na mnie przez ułamek sekundy zanim wpatrywała się w Ashley - Kiedy śpisz z kimś pierwszy raz...wiesz...niektóre dziewczyny krwawią - wzruszyła ramionami, a ja mentalnie podziękowałam słodkiemu Jezusowi.
-Oh! - idealne brwi Ashley uniosły się, zanim złamała się i zaczęła chichotać. 
-Przestań się śmiać, to żenujące - skrzyżowałam ręce na piersi, udając kaprys. To co powiedziała Paige było znakomite. To idealna wymówka na to, skąd krew wzięła się na pościeli. 
-Ale czekaj... - Ashley zmrużyła oczy. Nie mogła już skończyć z tymi pytaniami? - Dlaczego nie zmienił pościeli? Czemu to po prostu tak zostawił?
-Umm...ponieważ...err - zająknęłam się i poczułam kropelki potu, pojawiające się na moim czole - Zgaduję, że nie chciał więcej spać w tym łóżku. Dlatego zostawił je takie - z moich ust wyszło zupełne gówno. Nie bycie dobrym kłamcą jest po prostu do bani. 
-Czemu nie chciałby spać w tym łóżku? - Ashley zadawała pytania. 
Przestań. Rzucać. Pytaniami. Po. Pytaniach. 
Nagle , gdy Bóg wysłuchał moich modlitw, doskonałe i naprawdę niewiarygodne kłamstwo przyszło mi do głowy. 
-Wiesz... - podrapałam się po szyi, wzdychając, gdy chciałam powiedzieć im wielki sekret - Justin tu był i odebrał mi dziewictwo--
Próbowałam wyjawić im bez wątpienia idealne kłamstwo, ale przerwała mi ta mała suka.
-Czekaj, nie byłaś wtedy z Danem? I dlaczego uprawiałaś tu seks z Justinem?
-Daj mi wyjaśnić, to zrozumiesz - westchnęłam,a  Ashley pokiwała głową. 
-Przeżywałam swój pierwszy raz z Justinem, kiedy nagle Dan wlazł i przyłapał mnie na zdradzaniu go z Justinem. Natychmiast ze mną zerwał, a ponieważ Justin i ja byliśmy wtedy w sobie głęboko zakochani, nalegał żebym wyprowadziła się z tego domu i wprowadziła do niego. I zgaduję, że dlaczego Dan nie śpi już w tym łóżku. Chodzi mi o to, że ja nie spałabym w łóżku, gdzie mój chłopak mnie zdradził - stwierdziłam, mając nadzieję, że załapały. 
-Naprawdę? - Ashley zapytała. Zrozumiała, mogłam to zobaczyć w jej oczach gdy błysnęły z szokiem i sympatią jednocześnie. 
-Tak. Czy możemy po prostu wziąć moje ubrania i wyjść stąd, proszę? - westchnęłam, lekceważąc temat, nie chcąc o tym więcej rozmawiać, bojąc się, że uświadomią sobie, że wcisnęłam im bzdury. 
-Yeah - obie powiedziały zgodnie, zaczęłyśmy zbierać wszystkie moje ubrania i pakować je do czterech plecaków, podczas gdy rozmawiałyśmy z ożywieniem. 

***

-Skończone - zawołałam z ulgą. To zajęło nam więcej niż dwadzieścia minut, a moje plecy już bolały od bycia non stop schyloną i zbierania ubrań, które leżały niedbale na ziemi. 
-Czy możecie proszę wziąć moje ubrania do samochodu? Wciąż muszę zrobić kilka rzeczy, zanim wrócimy do domu - zapytałam, obserwując Paige i Ashley, gdy chwytały torby. 
-Pewnie, będziemy czekać w samochodzie - Paige zgodziła się, wychodząc z Ashley z pokoju i schodząc schodami na dół. Gdy usłyszałam zamykanie drzwi za nimi, odetchnęłam, nie wiedząc, że to wstrzymywałam. 
Wyciągając telefon z kieszeni, napisałam wiadomość, gdy opuściłam pomieszczenie i zeszłam ze schodów. 

Od Jenny do Justin<3:
'Gdzie jesteś?'


Mniej niż kilka sekund później, dostałam wiadomość. 

Od Justin<3 do Jenny:
'Mógłbym zapytać o to samo i dlaczego do cholery masz swój telefon.'

Ale zanim mogłam wstukać  nową nową wiadomość, mój telefon znów zawibrował. 

Od Justin<3 do Jenny:
'Nie, nie mów, że wróciłaś do domu.'

Od Jenny do Justin<3:

Najpierw mi odpowiedz. Gdzie jesteś?

Z telefonem w dłoni, podeszłam do kuchni. 

Od Justin<3 do Jenny:
'W domu. Ja i Zayn wyszliśmy po pizzę dla nas wszystkich, ale kiedy wróciliśmy do domu, nie było was.'

Od Jenny do Justin<3:
'Oh, przepraszam za to. Będziemy w domu za piętnaście minut!'

Od Justin<3 do Jenny:
'A ty? Jesteś tam gdzie myślę, że jesteś?'


Od Justin<3 do Jenny:
'A ty? Jesteś tam gdzie myślę, że jesteś?'

Przełknęłam ślinę, czytając wiadomość. Może to po prostu ja, ale miałam wrażenie, że był cholernie zły. Z lekko trzęsącymi sie dłońmi, odpowiedziałam. 

Od Jenny do Justin<3:
Tak?

Przygryzłam dolną wargę, czekając na odpowiedź. Mijając lodówkę, podeszłam to śmietnika. Biorąc chusteczkę - którą znalazłam na ladzie - by ochronić moje ręce przed zabrudzeniem, przykucnęłam się i zaczęłam szukać czegoś w śmietniku. 
Od Justin<3 do Jenny:
Musimy porozmawiać, kiedy wrócisz. 

Cholera. Rzeczywiście był wkurzony. Ale pieprzyć to! Potrzebowałam ubrań! Oczekiwał, że będę biegać wkoło w tych samych rzeczach przez resztę swojego życia?
W końcu znajdując rzecz, której szukałam, wzięłam klucz. 

1 komentarz: