sobota, 5 października 2013

Rozdzial 36. 'Shut up.'

Obejrzałam klucz dokładnie, gdy trzymałam go swoim palcem wskazującym i kciukiem. Przypomniałam sobie, żeby wrzucić klucz do śmietnika, po zamknięciu drzwi pomieszczenie w piwnicy, gdzie przebywał Dan. Zimne ciarki przeszły w dół mojego kręgosłupa, kiedy przypomniałam sobie całą krew jaką musiałam sprzątnąć tamtego dnia. 
Nagle mój telefon zawibrował w kieszeni. 

Od Justin
Nie będzie mnie w domu jak wrócicie. Dzwonili z pracy i nie wiem kiedy wrócę. 

Westchnęłam, wsuwając telefon z powrotem do kieszeni. 
Z kluczem w dłoni, wyszłam z kuchni i zeszłam schodami do piwnicy. Zatrzymałam się, gdy dotarłam do drzwi od pomieszczenia. To mogło wyglądać jak jak najgłupsza rzecz jaką można było zrobić, ale po prostu musiałam go zobaczyć. Musiałam w końcu zaakceptować fakt, że naprawdę umarł i wiedziałam, że mogłam to tylko zrobić jeśli spojrzę na niego jeszcze raz. Mój umysł i serce wciąż nie pojmowały faktu, że jest nieżywy, a ja musiałam to zmienić, ponieważ to doprowadzało mnie do szaleństwa. 
Musiałam się w końcu ruszyć i zmierzyć z rzeczywistością. 
Wkładając klucz do zamka, przekręciłam go, aż usłyszałam odblokowanie. Drżącą ręką otworzyłam drzwi tylko na cal, gdy straszny zapach dotarł do moich nozdrzy. Wykrzywiając twarz z obrzydzeniem, popchnęłam drzwi prawą dłonią, szeroko je otwierając. 
Była tam, leżący w swojej własnej kałuży krwi. 
Bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, kilka łez spłynęły po moim policzku, nawilżając moją twarz. Nieruchomo stałam tam, obserwując trupa przede mną, którego nazywałam moim chłopakiem. Nie będąc wstanie patrzeć dłużej na widok przede mną, chwyciłam klamkę, zamykając drzwi, zakluczając je po tym. 
Wzięłam klucz i pobiegłam na górę do łazienki. Usadowiłam się przed toaletą i westchnęłam głęboko, wciąż płacząc niekontrolowanie. Uniosłam dłonie do swoich ust i pocałowałam klucz. 
-Żegnaj Dan - powiedziałam, łamiącym się szeptem. Pocałowałam klucz i wrzuciłam go do toalety, spłukując wodę i w końcu pozwalając Danowi odejść. 
Stałam tam przez sekundę, tylko oglądając znikający klucz. Odrywając swój wzrok, opuściłam łazienkę i poszłam do salonu. Najpierw podeszłam do kanap, chwyciłam swoją torebkę i ponownie ją otworzyłam, sprawdzając czy wciąż mam tam fajki. Kiedy je ujrzałam moje ramiona opadły z ulgą. Ze spływającymi łzami po moich policzkach, podbiegłam do drzwi, otwierając je i szybkim krokiem ruszając do białego Range Rovera, nie chcąc nic więcej tylko zostawić to miejsce na dobre. 
-Jezu! Czemu płaczesz, Jenny? - Paige sapnęła, gdy weszłam do samochodu i spojrzałam na moje czerwone, napuchnięte od płaczu oczy. 
-Proszę, przestań - uniosłam swoje dłonie, pokazując jej, że nie chciałam rozmawiać, gdy obie spojrzały na mnie zmartwione. 

***

 -Dzięki za pomoc-- - szepnęłam, ale mi przerwano. 
-Nie. Od czego są przyjaciele - Paige powiedziała łagodnym tonem, oplatając ręce wokół mnie i przytulając mnie. Puszczając mnie po kilku sekundach, wzięłam głęboki oddech. 
-Dziewczyny - wierciłam się na stopach - Nie zrozumcie mnie źle, ale - westchnęłam, pocierając twarz dłońmi - Możecie już iść? Potrzebuję spędzić trochę czasu sama - wymamrotałam. Nie chciałam być niegrzeczna, ale musiałam pobyć sama i przemyśleć parę spraw. Ludzie zawsze mówią, że nie powinno się myśleć za dużo, ale czasami po prostu trzeba. I to był właśnie taki moment. 
-Ale dlaczego-- - Ashley znowu próbowała zapytać jednym ze swoich irytujących pytań, ale jej przerwałam. 
-Nie, Ashley! - krzyknęłam niegrzecznie, łzy ponownie napływały mi do oczu - Muszę pobyć sama. I to tyle - wplątałam palce w swoje włosy, ciągnąc za ich końce. 
-Zadzwoń jak będziesz mnie potrzebować, okay? - Paige zrobiła gest 'zadzwoń'  zanim wybiegła z Ashley z mojej sypialni, a następnie po schodach.  
W chwili gdy usłyszałam zamykanie drzwi za nimi, pośpieszyłam do swojej torebki - którą musiałam położyć wcześniej na szczycie mojego łóżka - i otworzyłam ją, wyciągając paczkę papierosów. 
Podchodząc do okna, otworzyłam je. Nie wiedziałam kiedy Justin mógłby wrócić z pracy, ale nie chciałabym, żeby zobaczył mnie jak palę, tak dla pewności. Pamiętam jak Dan zawsze zabierał mi papierosa, kiedykolwiek złapał mnie na paleniu w tajemnicy i wyrzucał go na ziemię, depcząc ze złością. 
Wyciągając fajkę z paczki, włożyłam ją sobie do ust. Trzymałam zapalniczkę, podpalając nią papierosa. Wdychając, pozwoliłam toksycznym składnikom papierosa podróżować przez moje płuca, zanim wypuściłam idealne kółko z dymu. I zanim to wiedziałam, zgubiłam je. Ponownie zaczęłam płakać. Szloch opuścił moje usta, gdy próbowałam uwolnić się od stresu przez palenie małego małego drążka zwanego papierosem. 
Nagle kątem oka zobaczyłam Justina stojącego we framudze drzwi, wpatrując się we mnie z nieczytelnym wyrazem twarzy, powodując że jęknęłam z szoku. Kiedy do cholery wrócił?
Z zaciśniętymi pięściami podszedł do mnie, gdy zrobiłam kilka kroków w tył. 
-Daj mi to! - wyrwał papierosa z mojej dłoni, gdy dotarł do mnie. Przez minutę myślałam, że go wyrzuci, ale w chwili gdy zobaczyłam go wkładającego papierosa do swoich ust, zaciągając się nim, rozszerzyłam oczy. 
Nie oczekiwałam tego. Spodziewałam się, że wyrzuci go i skarci mnie za palenie. Płynnie wypuścił dym prosto w moją twarz, uśmiechając się łobuzersko. 
-Palisz? - wyszeptałam z niedowierzaniem, gdy łzy wciąż spływały po mojej twarzy. Po prostu nie mogłam przestać płakać. 
-Czasami - wzruszył ramionami - Myślę, że to seksowne palić z moją dziewczyną - powiedział uwodzicielsko, jeszcze raz zaciągając się papierosem. 
Okej, co to do cholery miało znaczyć?
-Umm...seksownie jest palić z twoją dziewczyną? Co ty-- przerwał mi, wbijając swoję usta w moje i wpuszczając dym do moich ust, pozwalając mi wdychać substancje rakotwórcze, które mieszały się z jego miętowym oddechem. Odsunął się, a ja odwróciłam głowę, wypuszczając powoli dym. 
-O to mi chodziło - powiedział i wyrzucił popiół z papierosa przez okno. Następnie zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi, aż do mojego ucha, podczas gdy wciąż powoli wypuszczałam dym z ust. Jęknęłam szybko kiedy zaczął drażnić moje ucho. 
-Podoba ci się? - wyszeptał do mojego ucha i polizał miejsce za nim, powodując ciarki biegnące wzdłuż mojego kręgosłupa. 
-T-ta-tak - odetchnęłam chwiejnie. 
-Dlaczego płaczesz? - podniósł głowę i spojrzał w moje opuchnięte oczy wypełnione łzami, przykładając swoje czoło do mojego - Wiesz, że możesz mi powiedzieć - mruknął, wydymając lekko dolną wargę. Przykładając palec wskazujący do jego ust, uciszając go, wpatrywałam się głęboko w jego hipnotyzujące złoto-brązowe oczy. 
-Justin zamknij się i spraw, żebym zapomniała - pociągnęłam nosem i upuściłam swoje usta na jego, całując go mocno. Oplatając ręce wokół jego szyi, przyciągnęłam go bliżej, gdy umiejscowił swoje ramiona wokół mojej talii, trzymając mnie ciasno. Podnosząc mnie z podłogi, tak żeby mógł chodzić ze mną , podszedł do łóżka. Nie przerywając pocałunku choćby na sekundę, opadliśmy na łóżko. Przenosząc dłonie do mojej twarzy, pieścił ją swoimi kciukami, gdy pocałował mnie zawzięcie, starając się włożyć w to tyle pasji ile to możliwe. Masując moje wargi swoimi, poczułam jego język krążący wokół moich ust, błagając o pozwolenie. 
Otwierając usta, pozwoliłam żeby jego język wśliznął się do środka moich ust, dopuszczając go by tego spróbował. Zapraszając mój język do imprezy, która miała miejsce w mojej buzi, nasze języki tańczyły ze sobą z szacunkiem. 
Pieszczotliwie, jego ręce zaczęły podróżować wzdłuż mojego brzucha, aż odnalazły rąbek mojej koszulki, ściągając ją szybko po tym. Wtedy złapałam jego t-shirt i mniej niż sekundę później, leżała gdzieś w pokoju. 
Justin oderwał swoje usta od moich, kończąc intensywną grę, w której braliśmy udział, powodując u mnie jęk niezadowolenia. Cmokając moje usta, podparł się na dłoniach, gdy uniósł się nade mną i złożył pocałunek na mojej brodzie, wpatrując się w moje oczy z namiętnością. Unosząc mój podbródek swoim długim palcem wskazującym, zostawiał delikatne pocałunki wzdłuż mojego gardła. Wtedy jego usta przeszły pomiędzy moimi piersiami, w dół do mojego brzucha, pozostawiając ślady pocałunków i stopniowo odnajdując brzeg moich jeansów. 
Następnie usiadł, tak że usiadł na mnie rozkrokiem i zaczął rozpinać moje jeansy, jego spojrzenie skupione było na guziku. Przygryzłam wargę, gdy obserwowałam go powoli zdejmującego materiał z moich nóg, a następnie pozbywającego się tego. 
-Czy to moje slipki? - zaśmiał się i oblizał swoją wolną wargę w wolnym tempie. Przygryzając usta, pokiwałam nieśmiało - Oh, Jenny - zaśmiał się nisko, delikatnie potrząsając głową - Co ja z tobą zrobię?
Pochylił się, unosząc się nade mną, a ja położyłam swoje dłonie na jego sześciopaku. Spojrzałam w górę, zatrzymując wzrok na nim, gdy moje ręce rozsunęły jego zamek, nie przerywając kontaktu wzrokowego nawet na ułamek sekundy. Wśliznęłam swoje nieustraszone palce pod jego rąbek od jeansów, a on pociągnął je w dół. Mocno przygryzł dolną wargę, jego oczy błyszczały z czystego pożądania i adoracji. 
Jego jeansy leżały gdzieś na ziemi. Wśliznął dłonie pod moje plecy i rozpiął mój stanik. Zaczepiając palec wskazujący o mój pasek od stanika, zdjął go seksownie. Rzucając mój stanik przez pokój, jego dłonie odnalazły szczyt moich piersi i zaczęły masować je z uczuciem. Jego usta zaczęły zostawiać mokre pocałunki na moich sutkach. Strzelił bardzo delikatnie jednym, na co lekko krzyknęłam z rozkoszy. 
Ułożył swoje dłonie na moich bokach i zjechał nimi wzdłuż mojego ciała, aż dotarł do ud. Przeniósł głowę z piersi do moich majtek, przygryzł je i zębami ściągnął je z moich nóg. Gdy skorzystał z momentu by zbadać moje nagie ciało pod swoim, wykorzystałam okazję, żeby złapać jego bokserki i zsunąć je z niego. Jego erekcja jest wolna. 
Rozłączając powoli moje uda, usadowił się pomiędzy nimi. Ponownie doczepiając swoje usta do moich, ogarnął mnie w uroczym pocałunku. Odwzajemniając to , moje dłonie zacisnęły się po bokach jego szyi, jak przyciągnęłam go do siebie bliżej. Jego usta były moją największą słabością i nie mogłam mieć ich wystarczająco. Ale ponieważ Justin miał inne plany. Oderwał swoje pulchne i oh tak przepyszne usta od moich, pozostawiając mnie chcącą więcej.  Unosząc rękę, położył swoją dłoń na moim lewym policzku i pochyliłam się do jego dotyku. Czule otarł kciukiem mój policzek, wpatrując się w moje oczy z uwielbieniem, jakbym była najbardziej wartościową rzeczą na ziemi. 
-Moja - mruknął łagodnie w moje usta, nasze nosy stykały się ze sobą, bez zabierania ze mnie wzroku. 
-Twoja - potwierdziłam delikatnym szeptem, a wtedy zaatakował moje usta chciwie, całując mnie jakby od tego zależało życie. Wkrótce, oboje powróciliśmy do gorącej gry wstępnej, mój język gładził jego, a po chwili go do tego dołączył. Erotyczny taniec. 
-Boże, pragnę cię - odetchnął, po czym odsunął się. Nasze oddechy były ciężkie i nierówne, gdy patrzeliśmy się na siebie w czystym pożądaniu. Delikatnie przebiegł palcami po moim policzku do brody. Pochylając się, pocałował mnie. Jego usta były wymagające i stanowcze co do moich. Dopasowując się pomiędzy moimi nogami, rozłożył je. Uklęknął i założył prezerwatywę na swoją pokaźną długość. Gdzie dostał tą prezerwatywę? Oh, chłopcze. 
-Teraz będę cię pieprzył, kochanie - wyszeptał. Mój oddech uwiązł w gardle. Nie mogłam zabrać wzroku z jego pociągających złotych i seksownych oczu. Pochylił się, kładąc ręce po obu stronach mojej głowy, tak że unosił się nade mną, wpatrując się w moje oczy, wypełnione adoracją i przewidywaniem. Moja krew gotowała się, gdy zacisnął szczękę, a jego oczy płonęły z pożądania. Usadowił główkę swojej erekcji przy moim wejściu - Mocno - wyszeptał i wszedł we mnie, powodując głośne jęknięcie - Tak cholernie ciasna - zamknął oczy i jęknął. Pchnął mnie jeszcze raz. 
Poruszał się we mnie, bez żadnego znaku, żeby przestał w najbliższej przyszłości. Najpierw poruszał się wolno, uspokajając się, gdy moje biodra poruszyły się, aby spotkać jego. Jęknęłam kiedy przyśpieszył. 
Przyśpieszając, jego członek kopał w nieustającym rytmie głęboko we mnie, a ja przyjmowałam jego pchnięcia. Chwycił moją głowę pomiędzy dłonie i pocałował mnie mocno, jego zęby przygryzły moją dolną wargę, ciągnąc za nią. 
-Proszę - błagałam, czując, że moje ścianki zaciskają się wokół niego. 
-Chcę cię rozdrażnić - mruknął surowym głosem - Za każdym razem jak się dzisiaj poruszasz, chcę ci przypomnieć, że byłem tutaj. Tylko ja - odetchnął do mojego ucha, wysyłając mnie do innego świata, podczas mocnego uderzania we mnie, powodując że zagłówek łóżka zderzał się ze ścianą z każdym pchnięciem. Jego oddech przyśpieszył, tak jak jego ruchy, gdy krzyczałam głośno jego imię.
-Kurwa - Justin warknął i zamknął oczy z wyglądem czystej przyjemności na twarzy. Moje nogi zaczęły sztywnieć, gdy pchnęłam jego podbrzusze. Jęknęłam przebiegając paznokciami po jego plecach, drapiąc go niezmiernie. Sposób w jaki sprawił, że czuję się jak obcy, pełny, zabroniony, ale oh tak dobry. Poczułam, że mięśnie w najgłębszej części mnie zaciskają się w sposób najbardziej wspaniały. 
Nawet mniej niż kilka pchnięć później, poje ciało eksplodowało wokół niego, rozpadając się pod nim i wołając jego imię w ekstazie.

-Justin!
Justin po dwóch ostatnich pchnięciach zastygł, spuszczając się we mnie, gdy się uwolnił. Zwijając się na mnie, natychmiast wyszedł ze mnie i przewrócił się na brzeg łóżka. Leżeliśmy tam, razem dysząc, czekając aż nasze oddechy zwolnią. 

-Justin - mój oddech wciąż drżał, jak stopniowo uspokajałam się po orgazmie. 
-Hm - zanucił, oplatając jedną ze swoich rąk wokół mojej talii i przyciągając mnie do siebie bliżej. 
-Dziękuję. Było wspaniale - wyszeptałam i zobaczyłam uśmiech pojawiający się w kącikach jego ust. 
-Tak, było. Jednak wciąż jestem na ciebie zły - wymamrotał w moje ramię, na co się skrzywiłam. 
-Co? Dlaczego? - nagle przypomniałam sobie smsy jakie mi wysłał, kiedy byłam w domu Dana. Totalnie zapomniałam. Ale dobrze, możecie mnie winić? Właśnie uprawiałam cudowny seks, nic dziwnego, że zapomniałam o tym. 
-Wyjaśnij mi co dzisiaj robiłaś - powiedział łagodnie, swoim wymagającym półgłosem. 
-Poszłam do domu Dana i wzięłam swoje ubrania - wyjaśniłam, wzruszając ramionami. 
-Po co? - schował nos w zgięciu mojej szyi. 
-Co masz na myśli? Potrzebuję ubrań - stwierdziłam, spoglądając na niego. 
-Nie, nie potrzebujesz - powiedział srogim głosem. Można pomyśleć, że mówiąc to był w błędzie, ale wiedziałam, że to nie była jedna z jego zboczonych uwag.
-Więc mam wiecznie nosić te same pieprzone ciuchy?! - krzyknęłam, otwierając usta z niedowierzaniem. 
-Nie rozumiesz, prawda? - westchnął, pocierając twarz dłońmi. 
-Erm..? - zmarszczyłam brwi, potrząsając głową w zmieszaniu. Ignorując mój zdziwiony wyraz twarzy, zeskoczył z łóżka i podszedł do białych podwójnych drzwi, których nigdy nie odważyłam się otworzyć.
-Chodź tu - wskazał palcem.
-Najpierw załóż bokserki - zakryłam oczy dłońmi, gdy dotarło do mnie, że jest nagi. 
-To nic czego wcześniej nie widziałaś - zachichotał, na co jęknęłam rozdrażniona. 
-Po prostu to zrób! - rozkazałam. 
-Okej - powiedział, zanim usłyszałam jak przesuwał się po pokoju - Zrobione - zawołał. 
-Naprawdę? - powiedziałam wstępnie, zerkając przez szczeliny moich palców, aby upewnić się, że mnie nie okłamuje. 
-Teraz chodź - wyciągnął do mnie rękę, a ja wstałam z kocem owiniętym wokół mojego ciała, kładąc dłoń na jego - Czy kiedykolwiek patrzałaś co jest w tamtym pokoju? - kiwnął głową na białe podwójne drzwi.
-Nie, Cho-chodzi o to, że twój dom i-i.. - zająknęłam się, ale urwałam. 
-Co?! Żartujesz? To jest twój- - spojrzał na mnie ze zszokowanym wyrazem twarzy - NASZ dom - poprawił się szybko - A ty powiedziałaś, że wzięłaś ubrania z domu DANA. Nie nazwałaś tego swoim domem. Więc powiedz mi, gdzie dla ciebie jest dom?
-Tam gdzie ty jesteś - powiedziałam, mój głos przypominał szept. Wtedy zobaczyłam jego szczęśliwe spojrzenie w jego intrygujących oczach. 
-Więc naprawdę powinnaś zobaczyć co jest w pokoju - brązowo-złote oczy spoczywały na moich. 
Wtedy otworzył drzwi, a moim natychmiastowym ruchem było przetarcie oczu tyłem moich dłoni, żeby upewnić się, że nie miałam urojeń. Wchodząc do środka, rozglądałam się w zachwycie. Była tam garderoba wypełniona nowymi ubraniami, które jeszcze miały na sobie metki. Porównując je z moimi starymi, tych było dwadzieścia razy więcej. Zaniemówiłam. Chodziłam w koło, badając odzież i dotykając delikatnie ich materiał, gdy je mijałam. 
Od długich sukni do obcisłych, dopasowanych sukienek. Od krótkich spódniczek do różnorodnych gorących spodenek. Od bluzek we wszystkich możliwych kolorach, do kurtek w różnych stylach. A nawet kilka dopasowanych swetrów. Wszystko czego zawsze potrzebowałam było tutaj. Podziwiałam ubrania z bliska, czując łzy szczęścia, na granicy płaczu. 
-Proszę; załóż je - odwróciłam się i spotkałam Justina, trzymającego parę seksownej czarnej bielizny. Nawet kupił mi bieliznę. Założę się, że to mu się podobało. Biorąc od niego bieliznę, pomachałam dłonią, żeby wyszedł, ale jak zwykle nie ruszał się z miejsca. 
-Chcę patrzeć jak się ubierasz - przygryzł wargę, mówiąc uwodzicielsko. 
Przewracając oczami, upuściłam koc na ziemię, ukazując moje nagie ciało jego głodnym oczom. Spojrzał na mnie jakbym była ofiarą, którą miał zaatakować. 
Zaczęłam powoli zakładać czarne majtki i w tak seksowny sposób jak umiałam, podniosłam swój stanik . Najpierw byłam w majtkach, podeszłam do niego ze stanikiem w dłoni. 
-Możesz mi pomóc założyć stanik? - wybełkotałam, przygryzając wargę i wpatrując się w niego wyczekująco. Rozszerzając oczy w zaskoczeniu i pożądaniu, wściekle pokiwał głową i wyrwał stanik z moich rąk. 
-Poradzę sobie z tym - mruknął seksownie w moje ucho, odwracając mnie za ramiona, tak że moje plecy były przodem do niego. 
Pomagając mi przenieść ramiączka na moje ramiona, delikatnie pocałował moją łopatkę, podczas gdy bawił się zapięciem biustonosza. Odwracając głowę, by na niego spojrzeć, spotkałam się z najbardziej cudownym widokiem, jaki kiedykolwiek widziałam w życiu. 
Justin jeździł swoim językiem po wargach, gdy zmarszczył brwi w koncentracji. 
-Mam ci pomóc--
-Nie, mam, mam, mam - zawołał, bardziej grzebiąc przy zapięciu od biustonosza. 
-Gotowe - nagle ogłosił z dumnym wyrazem twarzy. 
-Dzięki, kochanie - cmoknęłam jego usta i kołysałam biodrami jak szłam do stosu ubrań, w intencji, że znajdę coś właściwego do ubrania. 
-Cholera, ten tyłek - ostro zaczerpnął powietrza - I cały mój.
Zachichotałam lekko, potrząsając głową w zadowoleniu. 
-Będę czekać w sypialni - stwierdził, zanim wycofał się z garderoby. Słysząc odgłos plusku z pokoju, wiedziałam że prawdopodobnie rzucił się na łóżko. 
Chwyciłam krwisto czerwone i obcisłe jeansy i luźny, beżowy sweter i zarzuciłam je na siebie. Gdy opuściłam garderobę, Justin chciał coś powiedzieć, ale przerwał nam dzwonek do drzwi z dołu. 
-Otworzę drzwi. A ty- - wskazałam na niego palcem - załóż coś na siebie i zejdź na dół - zmierzyłam go wzrokiem, gdy leżał na łóżku w samych bokserkach. 
Zbiegając po schodach z dużym uśmiechem na twarzy, zniknął od razu gdy zbliżyłam się do drzwi i otworzyłam je. Z rozszerzonymi oczami, wpatrywałam się oniemiała w policjanta stojącego przede mną. 

1 komentarz: