sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 23 'He is REALLY special.'

Justin's POV:

Przebudziłem się, słysząc jakiś chichot, ale moje oczy były nadal zamknięte, bo ktoś chyba chciał, żebym spał. Kiedy usłyszałem kroki, schodzące na dół, otworzyłem oczy. Szybko wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju. Natychmiast zszedłem na dół, zaciskając pięści, gotowy by spuścić komuś wpierdol za to, że miał czelność włamać się do mojego domu.

Usłyszałem, jak drzwi frontowe się otwierają, więc podszedłem tam na palcach. Zamarłem, kiedy zobaczyłem otwarte drzwi, a w nich kogoś z długimi, brązowymi i pięknie połyskującymi włosami, które od razu rozpoznałem. 

Jenny's POV:

Biegłam tak szybko jak mogłam, nawet nie oglądając się za siebie, byłam wolna, BYŁAM WOLNA! Podświadomie krzyczałam to do siebie na okrągło.

Biegłam wzdłuż nieznanych uliczek Helsberg. 'Naprawdę wcześniej powinnam zwiedzić wioskę'- Myślałam do siebie, kiedy przestałam biec. Odwróciłam się i odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam, że byłam już bezpieczna i jego dom był poza moim zasięgiem.

Oplotłam me ręce wokół siebie, próbując jakoś się uchronić przez zimnymi powiewami wiatru, które co jakiś czas mnie uderzały. Było naprawdę zimno, a ja zamarzałam do tego stopnia, że wargi zaczęły mi się trząść.

Wbiłam swój wzrok w ziemie i zaczęłam ponownie iść w dół ulicy. Zagubiona w swoich własnych myślach, odpłynęłam. Dziś zabiłam jakiegoś chłopaka. Kogoś, kogo nawet nie znałam. Nie to, że byłoby to dla mnie łatwiejsze gdybym  go znała, chyba mnie rozumiesz. Może miał dziewiętnaście, albo osiemnaście albo nawet szesnaście lat. Nie wiem i nigdy się nie dowiem. Może miał całą swoją przyszłość już zaplanowaną a może był zwykłym ćpunem, codziennie jarającym trawkę, który w dupie miał jutro?

Jedyne co wiedziałam to to, że to ja zakończyłam jego życie. Nie, żebym mogła o tym zadecydować, bo gdybym miała wybór, w życiu bym tego nie zrobiła.

Od razu po tym jak go zabiłam, byłam zdruzgotana i chciałam po prostu skoczył z klifu ale potem... Nie czułam nic... Nie byłam nawet zawstydzona, nie było mi głupio. Zupełnie nic.

Nagle wpadłam na kogoś, wracając do realnego świata.

-LEPIEJ UWAŻAJ GDZIE CHO-- oh, to ty Jenny?- Jedyna i wyjątkowa Chantelle powiedziała wkurwiającym głosikiem. Boże, jak ja nienawidziłam tej dziewczyny. -Co dziewczyna jak ty robi na dworze o tej porze? Nie boisz się, że ktoś cię porwie i zgwałci?- Zakpiła, śmiejąc się.

Fala wściekłości przeszła przeze mnie, kiedy to usłyszałam. Miałam ochotę jej przyłożyć. Nie miała zielonego pojęcia przez co przechodziłam.

-Cóż, w przeciwieństwie do ciebie nie jestem tutaj by wykonywać swoją pracę.- Uśmiechnęłam się podle.

-Co to miało znaczyć?- Złączyła razem brwi, wykrzywiając usta na bok.

-Oh, chodziło mi o to, że jesteś tu o tej porze. Sama. Wyglądając jak dziwka. Zdaje się, że te plotki chodzące po szkole są prawdą.- Powiedziałam bezwstydnie.

-Lepiej zamknij mordę. To, że nie masz życia i żadnych hobby nie znaczy, że możesz wpierdalać się w moje.- Splunęła.

-Więc to prawda?- Prowokowałam ją.

-Żartujesz sobie ze mnie!? Oczywiście, że nie głupia kurwo!- Wrzasnęła na mnie.

-Czy ty właśnie nazwałaś mnie kurwą?- Zapytałam, stając się coraz bardziej wkurwiona z każdą mijającą sekundą.

-A co jeśli tak?

-Lepiej mnie nie wkurwiaj panienko.

-Oh, ktoś tu się złości?- Zachichotała, wydymając usta.

-Serio kurwa, zamknij tą jebaną mordę, albo wpierdolę ci tak, że wylądujesz w North Pole dziwko.- Przygryzłam wnętrze policzka, próbując jakoś się powstrzymać od przywalenia jej prosto w ten ryj.

Prychnęła, patrząc na mnie.

-Masz szczęście, że cię jeszcze nie zabiłam.- Wymamrotałam cicho do siebie.

-CO!?- Wykrzyknęła przerażona.

Spojrzałam na nią, kiedy zorientowałam się, co właśnie powiedziałam. Nie byłam tego świadoma. Justin miał na mnie naprawdę ogromny wpływ.

-Zrób mi przysługę i odpierdol się dziwko.- Wysyczałam.

-Cokolwiek ofiaro.- Zarzuciła za siebie swoje włosy i przeszła obok mnie, lekko popychając mnie swoim ramieniem, co chyba zrobiła specjalnie.

Byłam już bliska, żeby się odwrócić i rozpierdolić tą małą szmatę. Ale powstrzymałam się.

Stałam tam bez żadnego pomysłu. Nie wiedziałam gdzie iść i co zrobić i zanim mogłam pojąc co się dzieje, moje nogi bez mojej zgody zaczęły się poruszać do domu Justina. Nie mogłam ich powstrzymać.

W przeciągu 10 minut stałam już przed jego domem. Byłam wykończona i chciałam iść po prostu spać. Nie wiem o czym ja sobie myślałam, kiedy chciałam uciec. To znaczy, serio? Gdzie miałabym iść?

Do Isabelli? Nie, bo nie miałam samochodu, a nie miałam zamiaru ukraść samochodu Justina. Nawet nie wiem, czy on w ogóle jakiś miał, ale wątpię, że nie, po tym jak zobaczyłam jego chatę.

Do mojej mamy? Powtórka, nie mam samochodu.

Do mojego domu? Nie miałam pojęcia, jak się tam dostać.

Chwyciłam za klamkę od drzwi i nacisnęłam ją, otwierając je. Weszłam do środka i zobaczyłam Justina. Siedział na kanapie w salonie -który był naprzeciwko drzwi- i patrzył się na mnie. Kurwa.

Jego twarz była pozbawiona jakichkolwiek emocji. Nie wiedziałam, czy był wkurwiony czy w chuj zrelaksowany, że tak wyglądał. Nie dawał po sobie nic poznać.

Stałam tak, kręcąc się na nogach, myśląc o wszystkich możliwych opcjach, co on może mi zrobić.

Pobije mnie? Poćwiartuje moje ciało? Zamknie mnie znów w piwnicy? Zgwałci mnie? Moja ręce się trzęsły i pociły jak szalone. W sumie, to chyba zaraz bym zemdlała.

-Gdzie byłaś?- Wstał i zaczął podchodzić do mnie.

Zatrzymał się przede mną. Jego pięści były zaciśnięte.

Proszę nie bij mnie.
Proszę nie bij mnie.
Proszę nie bij mnie.
Proszę nie bij mnie.

-Ja byłam... umm... przejść się.- Wyszeptałam niepewnie.


Podszedł krok bliżej, całkowicie likwidując jakąkolwiek przestrzeń między nami, na co moje ciało zaczęło się trząść. Podniósł ręce.

O mój Boże, on mnie pobije. O MÓJ BOŻE! BŁAGAM POMÓŻ MI! Podświadomie krzyczałam do siebie.

Położył swe dłonie na moich ramionach i pochylił się, zatrzymując się kilka centymetrów od moich ust. Jego ciepły oddech obijał się o moje wargi i myślałam, że zaraz zacznie mnie całować, by potem mnie zgwałcić.

-Jest późno, naprawdę powinnaś iść spać.- Wyszeptał.

Gorączkowo skinęłam głową i zaczęłam praktycznie biec w kierunku schodów. Bałam się, że zmieni zdanie i zapierdoli mnie na śmierć.

-Jenny.- Przemówił, na co odwróciłam się do niego. -Martwiłem się.- Powiedział, po czym poszedł do kuchni, zostawiając mnie tak oniemiałą.

Nie mogłam uwierzyć, że on się o mnie martwił. Nie było do tego żadnego powodów. Naprawdę myślałam, że umrę dziś w nocy, albo obudzę się następnego dnia z niezliczoną ilością siniaków, ale na szczęście nic z tych rzeczy się nie przydarzy, za co byłam naprawdę wdzięczna.

Wbiegłam na górę po schodach i kiedy weszłam do pokoju od razu weszłam do mego łóżka


***


-Zostaw mnie.- Wymamrotałam, kiedy ktoś potrząsał moim ramieniem.

-Obudź się. Mamy dużo do roboty.

-Odpierdol się Dan!! I nawet się nie waż wylewać na mnie wodę.- Jęknęłam.

-Jenny.- Powiedział spokojnie.

-O co ci chodzi Dan, CO!?- Zapytałam wkurzona, mój głos był nadal zaspany.

-Nie jestem Dan.

Moje oczy szeroko się otworzyły, kiedy to do mnie dotarło. Uniosłam się na łokciach i modliłam się, że to był jakiś żart, że Dan mnie wkręcał. Ale kiedy moje oczy napotkały Justina, uświadomiłam sobie, że to wszystko dzieje się naprawdę.

-Przepraszam, ja-ja myślałam, że to-o był Da- -Zaczęłam się jąkać, ale mi przerwał.

-Daj spokój, rozumiem.- Potrząsnął głową, lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy.- Musisz się do tego przyzwyczaić.

-Dlaczego mnie obudziłeś?- Zapytałam spokojnym głosem.

-Musisz się uczyć.

Uczyć? Jesteś w szkole czy jak? O czym on mówi? Nauczyć się CZEGO!? Może nauczyć się jak NIE wykradać się w nocy. Może ma zamiar dać mi jakąś karę. Bałam się zapytać o to, ale musiałam.

-Uczyć się czego?- Przełknęłam.

-Jak się obronić.- Posłał mi słodki półuśmiech. -... i jak zabijać.- Dodał.

CO!? Jak zabijać!? Czy on sobie żartował? Naprawdę ma zamiar mnie nauczyć jak ZABIJAĆ? Nie chciałam krzywdzić kolejnej niewinnej osoby. Może, jeśli bym mu powiedziała, że nie chcę, po prostu powie 'okej' i mnie zostawi. Okej, kogo próbujesz oszukać Jenny? To jest tak prawdopodobne, jakbym powiedziała: 'Barack Obama jest biały i mieszka na farmie z Michaelem Jacksonem, a jutro wszyscy razem idziemy na zakupy.' Wiedziałam, że jeśli bym coś takiego powiedziała, on i tak by mnie zmusił.

-Masz, zwiąż włosy.- Podał mi gumkę, a ja spojrzałam na niego zmieszana.

-Uh, Justin---

-Czekam na dole, pośpiesz się.- Przerwał mi, nim mogłam się o cokolwiek zapytać.

Wstałam i upięłam włosy w wysokiego kucyka na czubku głowy. Przeciągnęłam się, poszłam do łazienki i umyłam twarz. Nie brałam prysznicu od wieków. Uśmiechnęłam się do siebie. Obiecuję, że go wezmę, jak tylko skończę robić to... cokolwiek zaplanował Justin.

-Justin?- Krzyknęłam, kiedy wyszłam z łazienki i byłam już na schodach.

-W salonie.- Odpowiedział, a ja skinęłam głową, nawet jeśli on tego nie widział.

-Więc?- Bujałam się w przód i w tył na piętach, stojąc w salonie.

Justin siedział na kanapie, oglądając wiadomości. Chwycił za pilot i wyłączył TV. Wstał i pokazał mi dłonią bym podeszła bliżej.

Wziął do ręki poduszkę i trzymał ją w powietrzu. -Wyobraź sobie, że to twarz kogoś, kogo nienawidzisz.

-I?- Złączyłam brwi.

-Uderz to tak mocno, jak tylko potrafisz.- Trzymał poduszkę przed sobą w mocnym uścisku, czekając, bym ją uderzyła.

-Uh, po co? To jakaś rozgrzewka?- Zapytałam zaskoczona.

-Jenny!- Jęknął. -Nie, to nie jest rozgrzewka. Chcę tylko zobaczyć jak mocno potrafisz uderzyć. Przestać zadawać tak dużo pytań i Zrób. To. O. Co. Cię. Proszę.

On był tak wymagający i to mnie powoli irytowało. Musiałam skakać koło niego jak jakaś pieprzona zabaweczka. Jenny zrób to. Jenny zrób tamto. To mnie wykańczało. To tak będzie wyglądało całe moje dalsze życie? Justin rozkazujący i torturujący mnie cały czas, może mnie czasem nawet zgwałci, nie będę w stanie do normalnego życia i będę cały czas więziona? Tak naprawdę ma wyglądać moja przyszłość?

Uśmiechnęłam się, kiedy wpadłam na pewien pomysł. Trochę go podenerwuję. Będę najbardziej nieznośną osobą jaką kiedykolwiek spotkał. Zaczynając teraz.

-Więc, oznacza to, że mogę krzyczeć tego kogoś imię, kiedy będę uderzała w poduszkę, tak?- Zapytałam, słodko trzepiąc rzęsami.

-Uh... tak, jeśli masz się upierać- Powoli powiedziała, rzucając na mnie podejrzliwy wzrok.

Uśmiechnęłam się i uniosłam moje małe pięści przede mnie, gotowa by zaatakować.

-JUSTIN TY OHYDNY SKURWIELU, A MASZ!- Krzyczałam uderzając w poduszkę. Jego oczy się rozszerzyły, na co mój uśmiech rósł i rósł.

-TO ZA TORTUROWANIE MNIE TY BYDLAKU! TO ZA ZGWAŁCENIE MNIE! TO ZA ZRUJNOWANIE WSZYSTKIEGO! TO ZA---

-Możesz zrobić to lepiej.- Powiedział nagle, zbijając mnie z tropu.

-Co?- Moje ręce opadły na biodra.

O co mu do cholery chodziło? I dlaczego się nie wkurzał o to? Wydawał się być taki spokojny, jakby nawet nie zakodował tego, co ja do niego mówiłam.

-Nie uderzasz wystarczająco mocno.Wyobraź sobie kogoś jeszcze. Wiem, że pewnie nienawidzisz mnie jak diabli, ale musisz znaleźć kogoś, kim gardzisz jeszcze bardziej. Wiem, że umiesz uderzyć mocniej.- Powiedział.

Czy on mówił poważnie? Kogo ja mogłam nienawidzić bardziej niż---
Chantelle.

Wiem, że Justin wyrządził mi wiele złego, ale poza tym był dla mnie dobry. Mógł mnie po prostu zabić, ale tego nie zrobił. Sprawiał, że uśmiechałam się przez te kilka dni i powoli zaczynałam go lubić. Zachowywał się jak normalny chłopak (jeśli odejmiesz torturowanie mnie i zmuszenie mnie do zabicia kogoś) Kiedy wczoraj mnie nie ukarał za to, że się wymknęłam, polubiłam go jeszcze bardziej, bo powiedział, że się martwił, a to oznaczało, że się o mnie troszczył. A ja naprawdę teraz potrzebowałam kogoś takiego. Nie miałam telefonu, by zadzwonić do Isabelli, żeby mnie pocieszyła, albo do mamy. Mój telefon nadal był w mojej torebce u mnie w domu. I nie było mowy, bym w najbliższym czasie się tam dostała. On był jedyną osobą tutaj. Miał tą swoją dobrą stronę gdzieś głęboko, głęboko w sobie i wiedziałam o tym. Zadał mi wiele bólu, wiem i nigdy mu tego nie wybaczę, ale nie mogłam tego zmienić. To była przeszłość. Teraz jestem tu i teraz. Co się stało to się nie odstanie.

A z drugiej strony Chantelle była zawsze kurwą. Miała w sobie coś takiego, że w sekundę potrafiła wyrwać mnie z mojej krainy szczęścia tak, bym wpadła w furię i miała ochotę ją zapierdolić.

Wpatrywałam się tak w tą poduszkę przed kilka sekund, próbując sobie wyobrazić tam jej twarz. Z całej mojej siły uderzyłam w nią, przed co Justin lekko zachwiał się na nogach.

-Whoa skarbie! To właśnie to, co chciałem zobaczyć. Dawaj dalej.- Wiwatował z uśmiechem na twarzy, a w jego oczach mogłam zobaczyć dumę.


Po kilku uderzeniach w jakże piękną buźkę Chantelle, Justin uniósł dłoń, pokazując mi bym przestała.

-Teraz, pokaże ci jak zabijać. Ale muszę najpierw iść po nóż. Czekaj tutaj.- Powiedział, po czym opuścił pokój.

Po kilku minutach znów tu wrócił, trzymając nóż w ręku.

-Kiedy chcesz kogoś zabić i mieć przy tym też trochę zabawy... gdy na przykład ktoś będzie uciekał przed tobą, a ty będziesz za nim biegła z nożem krzycząc wtedy--- -Mówił, ale mu przerwałam.

-Justin! Nigdy nie zrobię czegoś takiego!- Krzyczałam zszokowana faktem, że w ogóle o takim czymś pomyślał.

-Ale--

-Żadnych ale! NIGDY tego nie zrobię.- Powiedziałam, lekko podnosząc głos.

-Ale w razie gdybyś tego potrzebowała-- Zaczął jeszcze raz, ale ponownie nie pozwoliłam mu dokończyć.

-Nie będę tego potrzebowała Justin!- Sfrustrowana wyrzuciłam ręce w powietrze.

-Okej, okej, okej, może nigdy tego nie użyjesz, ale pozwól mi pokazać. Nic ci się nie stanie, jeśli będziesz wiedziała jak to zrobić.- Dał mi błagalne spojrzenie, przez co nie mogłam się już dłużej opierać i poddałam się.

-Dobra...- Wysyczałam, krzyżując ręce na piersiach.

-Wiec... co ja mówiłem? A tak... Kiedy chcesz kogoś zabić i mieć przy tym też trochę zabawy... gdy na przykład ktoś będzie uciekał przed tobą, a ty będziesz za nim biegła z nożem, krzycząc. Nawet jeśli on wie, że to jest bezcelowe, bo i tak go złapiesz, kiedy już nie będzie mógł wytrzymać bólu i upadnie na ziemie.- Trzymał ostrze noża tuż przy mojej kostce.- Musisz zranić go tutaj. Po tym jak go natniesz, będziesz przez chwile uciekał, a potem padnie na ziemie jak kłoda.- Dodał.

Pokazywał mi różne sposoby, jak dźgnąć ofiarę tak, by zmarła po kilku sekundach. Trwało to dość długo, a kiedy w końcu skończyliśmy, spojrzałam na zegarek i była 22. Byłam wykończona i chciałam iść spać.

Powiedziałam o tym Justina i dzięki Bogu, nie miał nic przeciwko. Poszłam na górę, prosto do łóżka i powiedziałam sobie, że wezmę prysznic jutro. Wiedziałam, że to było obrzydliwe, ale głowa mi pękała i nie mogłam utrzymać moich powiek, bo były tak ciężkie. Plus nie miałam nawet ciuchów na zmianę. Nosiłam biały t-shirt Justina i moje ciemne jeansy odkąd tu przybyłam i nie miałam nic innego. Żadnej kurtki, skarpetek, NIC. Nieważne, dobranoc.


***


-Obudź się.- usłyszałam jak Justin szepcze mi do ucha.

-O mój Boże, ty się zakradłeś.- Otworzyłam oczy tylko po to, żeby zobaczyć jego twarz zaraz przede mną.


-Lol. Musimy się pośpieszyć.- Zaśmiał się łapiąc mnie za nadgarstek i pomagając wstać.


-Dobrze. Co masz na dzisiaj w planach?- Zapytałam z fałszywym uśmiechem na twarzy, ale kiedy coś do mnie dotarło, otworzyłam szeroko oczy.


-Czekaj! Czy ty właśnie powiedziałeś 'Lol'?- Zapytałam, gdy moja szczęka opadła, a on tylko wzruszył ramionami.


-To moje słowo!- Pisnęłam, tupiąc nogą jak rozwydrzony bachor.


-Lol, Lol, Lol, Lol, lol i co chcesz z tym zrobić?- Wyśmiał mnie i przysięgam, że po prostu chciałam go udusić tu i teraz.

-Jesteś podły.- Wydęłam usta i spojrzałam w dół, próbując wyglądać na obrażoną.

-Co za pech, eh- Roześmiał się.


-Chciałbym cię uderzyć, aż do Mars- Zmrużyłam oczy i wystawiłam język.

-Na Marsa?- Śmiał się z całego serca, trzymając się rękami za brzuch. Śmiał się ze mnie! Byłam na skraju wytrzymałości, chciałam go uderzyć. Podeszłam bliżej aż przestał się śmiać po dobrych sześciu minutach.


-Zawsze chcę kopnąć ludzi aż do innego kraju jak mnie denerwują, a ciebie aż na Marsa, bo jesteś najbardziej irytującą osobą jaką w życiu spotkałam- Tym razem się nie śmiał.

Milczał. Spojrzał mi w oczy. Zraniłam go? Co on sobie myślał? Gapił się na mnie swoimi złoto-brązowymi pięknymi oczami. Czekajcie, właśnie powiedziałam, że są piękne? I nie oznacza to…dobrze, masz mnie. Ale szczerze mówiąc, był niezwykle gorący. I nie można temu zaprzeczyć. Był lepszy niż jakikolwiek facet, jakiego widziałam w swoim życiu. Nie żartuję. Jego wygląd był wspaniały, ale to co robił – nie.

Chciałam go sprawdzić. Jego włosy były idealnie ułożone i miał na sobie czarny podkoszulek, czarny jak smoła i czerwone spodnie z nadrukowanymi wielkim dolarami, jeden wielki był na jego kroczu, ale myślę, że to tak miało być. 


-Już mnie ogarnęłaś?- Zapytał z uśmieszkiem, a ja się lekko zarumieniłam. -Podoba ci się widok
?- dodał, a ja przygryzłam swoją dolną wargę.


Miałam już otworzyć usta, ale on kontynuował 

-Będę czekać w samochodzie. Pośpiesz się.- Powiedział zanim wybiegł z pokoju.


Czekaj, on nie powiedział mi co mamy do zrobienia! Zaklęłam pod nosem, uświadamiając sobie, że nie mam nic do ubrania poza koszulką Justin’a i moich jeansów.

Wzięłam prysznic i zrobiłam wszystkie potrzebne rzeczy które musiałam zrobić żeby wyjść. 


-Och,Matko Boska!- Mruknęłam cicho do siebie kiedy zobaczyłam jego samochód. Jego samochód to jeden z tych które widziałam na pogrzebie taty. Chromowana Fisker Karma, najlepszy samochód jaki kiedykolwiek widziałam w życiu. Udałam się do samochodu i wsiadłam do środka. Fotele były niesamowicie wygodne, uwierz mi, że wolałabym spać w tym samochodzie niż w moim i Dan’a łóżku. 


-W końcu jesteś, a tak przy okazji, miałaś dużo czasu aby o tym pomyśleć?- Justin zapytał, gdy zaczął jechać. 


-Co?- Spojrzałam na niego pełna zdumienia.


-Sprawdziłaś mnie, a ja nadal czekam na szczegółowy opis jak mnie widzisz.- Wyjaśnił spokojnie.

-Dokąd mnie zabierasz?- Chciałam zmienić temat, ale Justin mi nie pozwolił.


-Uh,najpierw powiedz mi jak seksownie wyglądam, a potem powiem ci gdzie jedziemy- Stwierdził, a ja potrząsnęłam głową gdy dostrzegłam jego zarozumiałość.


Westchnęłam odchylając się do tyłu. To zmierzało do niczego. -Twoje włosy wyglądają idelanie, podoba mi się twój strój, ale twoje spodnie mnie mylą. To jest to.


-Moje spodnie dresowe cię mylą?- Justin uniósł brwi, podczas gdy dotykał palcami kierownicy.


-Są trochę za duże między kolanami a biodrami, tak sądzę.- Odpowiedziałam.


-Bo tam jest coś naprawdę dużego. TO potrzebuję miejsca.- Powiedział, a ja prawie się zakrztusiłam słysząc jego ohydny komentarz.


-Więc gdzie idziemy?- Zwróciłam się do niego, gdy on trzymał kierownicę jedną ręką, a jego łokieć wsparty na oknie, przytrzymał głowę.


-Szkoła.- Powiedział po prostu i wzruszył ramionami.


-Co?!- Krzyknęłam.


-Myślałaś, że nie będziesz musiała już chodzić do szkoły?- zaśmiał się myśląc o mojej głupocie.


Zanim zdążyłam coś powiedzieć, odezwał się. -Jesteśmy na miejscu.


Patrzyłam przez okno i zobaczyłam ten sam nudny obraz starej szkoły znany jako piekło. Westchnęłam głośno, a Justin zachichotał.


Zaparkował i wysiadł z samochodu. Okrążył go i otworzył mi drzwi jak dżentelmen.


-Droga Pani- Uniósł brew, co spowodowało u mnie napad śmiechu. 


Zamknął drzwi samochodu, podając mi rękę, a ja spojrzałam na niego pytająco.


-Och, nie powiedziałem ci jeszcze. Mamy udawać, że jesteśmy parą. Więc weź mnie za rękę.- Podrapał się po karku, niezręcznie nadal trzymał drugą rękę.


-Dlaczego?- Zapytałam i szczerze mówiąc Justin miał rację. Naprawdę zadawałam dużo pytań, ale musicie mnie zrozumieć, wszystko jest tak mylące dla mnie, jeśli chodzi o Justina. 


-Przez moich przyjaciół. Jeśli przywożę zwykłą dziewczynę ze mną, będą cię oceniać i odmówią spędzania czasu z tobą. Ale jeśli powiem, że jesteś moją dziewczyną, będą cię lubić. Chcę, abyś utrzymywało się koło mnie- Wyjaśnił, a ja skinęłam głową. Wzięłam go za rękę, a on splótł swoje palce z moimi, spacerując ze mną do piekła zwanego szkołą. 


Nie oceniajcie mnie, ale nie czułam się źle, trzymając go za rękę.

Podczas gdy szliśmy korytarzem, wiele osób przywitało Justina na drodze. Wydawał się być bardzo popularny. To szalone myśleć, że on jest zabójcą poza szkołą. Zatrzymaliśmy się przy szafce.


-Ale nie mamy się całować, nie?- Zapytałam cicho.


-Nie, jeśli nie chcesz.- Otworzył szafkę i wziął kilka książek przed zamknięciem jej ponownie.

Justin i ja rozmawialiśmy z ożywieniem przed zobaczeniem na rogu kogoś znajomego nadchodzącego w naszą stronę. Moje oczy rozszerzyły się, gdy zdałam sobie sprawę kto to był.


To była dziewczyna z którą spotkałam się w pierwszy dzień szkoły. Tak, mówię o dziwnej dziewczynie, obiecałam sobie, że nigdy nie będę jej przyjaciółką. Ale ponieważ świat nienawidzi mnie tak bardzo, coś się musi znowu wydarzyć.


Modląc się do Boga, żeby zawróciła, ona po prostu szła w naszym kierunku. Nie miałam szczęścia. 


-Hej Ashley.- Justin przytulił ją, jakby była jego siostrą. Szczerze mówiąc, to był całkiem słodkie.


-Hej Jus.- Uśmiechnęła się do niego po przytuleniu.


-To jest Jenny, moja dziewczyna. Jenny to Ashley, jedna z moich najbliższych przyjaciół.

 
-Już ją znam.- Uśmiechnęła się szeroko.


-Skąd?- Spytał
.


-Spotkałyśmy się w pierwszym dniu szkoły.- Mówiła miłym tonem. 

Dlaczego ona nie zachowuje się dziwnie? Nie to, że nie chciałam ale ona mówi, tak spokojnie i po prostu nie mogłam tego zrozumieć. Nie było śladu szaleństwa. Ale zanim mogłam zastanawiać się dłużej nowy przyjaciel Justin’a dołączył do nas.


-Hej, bracie.- Justin dał mu się przytulić.


-To jest Jenny, moja dziewczyna. Jenny to jest Liam, jeszcze jeden z moich najbliższych przyjaciół.- Uniósł rękę, machając nią do mnie.


-Oh, witaj piękna.- Podszedł do mnie i przytulił mnie, tak, jakbyśmy znali się od lat.


-Um.- Ashley stuknęła nogą wielokrotnie o ziemię.


Liam puścił mnie i zwrócił całą uwagę na nią.


-Czy zapomniałeś pozdrowić swoją dziewczynę?- Ona uśmiechnęła się z podniesionymi brwiami.


-Nigdy.- Pochylił się i pocałował ją słodko i nie mogłem nad tym zapanować, ale długie, "awww" wydostało się z moich ust. Byli razem tacy słodcy.


Nagle poczułem ukłucie w sercu, przypomniałam sobie o Dan’ie. Odetchnęłam głęboko próbując pozbyć się tego wrażenia. 
I nagle zobaczyłam, że facet, z inną dziewczyną podeszli do nas. Zastanawiałam się, jak wielu 'bliskich przyjaciół' ma Justin.


-Siemka, Zayn.- Justin i facet zrobili skomplikowany uścisk dłoni.

-Biebs,co tam?- Zayn uśmiechnął się i Justin przytulił dziewczynę która przyszła razem z nim.


-Paige, kochanie. Jak się masz?- Objął ją mocno, a ona zaśmiała się.


-Czuję się dobrze.- Zachichotała przed puszczeniem go i pocałowaniem w policzek.


Zayn i Paige przywitali Liama i Ashley w niemal dokładnie taki sam sposób w jaki witali Justina. Uściski i pocałunki na policzkach. To było bardzo uroczego do oglądania. Ci ludzie byli jak rodzina. Justin wydawał się tak szczęśliwy, wokół nich. Zastanawiałam się, czy wiedzą o drugiej stronie Justina, jego szalonej stronie.


-A kim jest ta dziewczyna?- Zayn spojrzał na mnie, ogarniając mnie.


-Oh sory .. to jest Jenny, moja dziewczyna. Jenny to jest Zayn i Paige, kolejna dwójka z moich najbliższych przyjaciół.- Justin zaśmiał się, ponieważ miał do powiedzenia dokładnie to samo po raz trzeci.


Zarumieniłam się lekko, gdy Zayn chwycił moją rękę i pocałował ją. -Hej piękna. Miło cię poznać.


-Um .. cześć Zayn.- Mruknęłam spoglądając na seksownego faceta przede mną. Był taki gorący. 

-Posuń się suko.- Paige popchnęła Zayn’a.


-Miło cię poznać.- Uśmiechnęła się ciepło do mnie. -Więc jesteś dziewczyną Justina?


Skinęłam głową, a ona przytuliła mnie. Co jest z tymi ludźmi i uściskami?

-HEJ CHRIS!- Justin praktycznie krzyczał przez korytarz, gdy Murzyn zbliżył się do nas.


-Mój chłopak.- czarny roześmiał się i objął Justin’a w wielkim uścisku.


-To jest Jenny, moja dziewczyna. Jenny to Chris, mój brat.- Zapoznał nas ze sobą.


Chris? Nie słyszałam tego imienia gdzieś wcześniej? Próbowałam i próbowałam, ale nie mogłam zapamiętać. Chwila, jak do cholery mógłby być bratem Justina? Justin był biały a Chris był czarny. Ale może byli w połowie rodzeństwem? Moja podświadomość podpowiadała mi, a ja to przyjęłam. 


-Jenny.- Chris powiedział miłym tonem. -Miło cię poznać.


-Cześć, Chris. Mi też jest miło.- Uśmiechnąłem się.


-Musimy porozmawiać o czymś. Tylko my chłopcy.- Zayn wtrącił przed Justinem. A ja zostałam sam na sam z Ashley i Paige. Chłopaki stali zaledwie kilka metrów od nas. Prawdopodobnie po prostu musieli na chwilę mówić o jakiejś piłce nożnej lub ich życiu seksualnym, czy coś, domyśliłam się.


-Więc kochanie, od jak długa chodzicie na randki?- Paige zaćwierkała na co mi otworzyły się usta. Cholera. 
Co mam im powiedzieć? Ugryzłam się we wnętrze policzka. 


-Uh, kilka dni... Tak myślę. Nie podoba mi się liczenie dni. Uważam, że ta liczba jest nieważna. Ważne jest to, jak się podobamy sobie nawzajem.- Wymyśliłam szybko i miałam nadzieję, że to kupią.

 
-Awww tak słodkie.- powiedziały głośno. Tak! Kupiły to. Psychicznie poklepałam się po ramieniu.


Paige ciągle zerkała na Zayn’a. Miała coś do niego, widziałem, że tak.


-Czy ty i Zayn jesteście razem?- Zapytałam a ona natychmiast odwróciła wzrok od niego na mnie. 


-Nie.- Zmarszczyła brwi z rozczarowaniem.


-Nie martw się. Widzę, że cię lubi.- Ucieszyłam ją. To była prawda. Patrzył na nią przez cały czas.


Paige uśmiechnęła się jak pięciolatek, a ja psychicznie poklepałam się po ramieniu, ponownie.


-Jenny ... Naprawdę powinnaś go zatrzymać. On jest wyjątkowy.- Ashley powiedziała, patrząc się na chłopców, którzy rozmawiali ze sobą.


-Tak, cały on. On jest NAPRAWDĘ wyjątkowy.- wymamrotałam podczas oglądania jak Justin mówił. Wyglądał tak beztrosko, taki spokojny, taki chłopięcy .. po prostu normalny.


Spojrzałem na Ashley. -Ashley...- Musiałam wiedzieć, co z nią, kiedy spotkałam ją po raz pierwszy. Czy coś ze mną nie tak? Czy powiedziałam lub zrobiłam coś złego? Musiałam wiedzieć.


-Tak?- Odwróciła głowę do mnie.


-Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy... powiedziałam lub zrobiłam coś nie tak, że po prostu mnie zignorowałaś?- Zapytałam niepewnie.


-Och, to... Nie, nie było nic, co byś powiedziała, czy coś, to było przez --- Przestała mówić i nagle się skrzywiła. -Nią.- Powiedziała gorzkim tonem wskazując palcem, gdzie stali faceci.


Przekręciłam głowę i grymas wkradł się na moją twarz, jej również. -Chantelle.- Mruknęłam z niesmakiem.


-Nienawidzimy tej suki.- Paige szepnęła i Ashley przytaknęła.


-Zobacz, kiedy rozmawiałam z tobą... szła do nas i po prostu musiałam iść. Nie chcemy mieć do czynienia z taką suką w tym momencie.- Wyjaśniła.


Oh teraz zrozumiałam. Ashley jednak nie była dziwna. Chantelle była. Absolutnie zrozumiałam Ashley i pozycję w jakiej była kiedy mówiła do mnie. Myślę nawet, że zrobiłabym dokładnie to samo, gdybym była na jej miejscu.


-O MÓJ BOŻE!- Paige wykrzyczyła w szoku. -Spójrz na tę sukę, ona flirtuję z twoim chłopakiem!


Chantelle chwyciła kołnierz Justina jednocześnie szepcząc mu coś do ucha. Nie wiem, co to było
, ale wszystkie uczucia wewnątrz mnie nagle się 'zagotowały'. Byłam zła. To mało powiedziane, ja byłam wściekła. Dlaczego ona śmiała się do dotknąć? Kim do diabła ona jest, myśląc, że może z nim flirtować?! Nienawidziłam tej suki, sprawiała, że się wkurwiałam.


Byłam zazdrosna. Ta zazdrość, zjadała mnie żywcem. To było dziwne, bo ja nawet naprawdę nie lubiłam Justina ale byłam wkurzona po prostu widząc jakie ruchy przy nim wykonuję.

Chantelle podniosła rękę i czesała palcami po włosach, brudząc jego doskonale wykonaną fryzurę... To jest to!
Podbiegłam do nich. Mniej niż sekundę później stałam przed nią i Justin’em.


-Przepraszam panienko- Pchnęłam Chantelle od mojego 'chłopaka'.


-Co jest?- Uśmiechnęła się.


-On jest mój, suko.- Powiedziałam i złączyłam swoje usta z ustami Justin’a.


__________________________________________
WAŻNE, PRZECZYTAJ!!!

I jak Wam się podobało?

Przepraszam, że tak późno, ale NADAJ JEST SOBOTA :)

1. Dziękuję bardzo @fleur_bambi za przetłumaczenie ostatniej części rozdziału <3

2. NA BLOGU POJAWIŁY SIĘ REKLAMY. Mam do Was ogromną prośbę! Kiedy już przeczytacie rozdział tylko KLIKNIJCIE w nie. Tylko tyle, tak możecie mi pomóc. Mogę na Was liczyć? B.Ł.A.G.A.M

51 komentarzy:

  1. O KURWA. TO SIE POROBIŁO :0

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Najlepsza końcówka. Ciekawe jak Justin zareaguje na pocałunek.

    OdpowiedzUsuń
  3. hfbdfbnfkjb pocałowała go djfnfvndfknnknjdvnk jezu dhfbhdvbdfhk chyba nie przestane się dziś jarać. Czekam na kolejny <3 Zapraszam na nowego bloga http://blood-makes-me-feel-better.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. awwwwwwwwww :D

    OdpowiedzUsuń
  5. To na koncu bylo boskie! Niech Jenny zabije tą suke.

    @kill_you_Shawty

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG ! Kur* boskie awww <3
    http://addictedtoloveshawty.blogspot.com/?m=1 moglibyśmyście przeczytać i ocenić chcę wiedzieć czy.opłaca się dalej pisać ,z góry dzięki ;)))

    OdpowiedzUsuń
  7. JEZU JEZU JEZU KOCHAM TEGO BLOGA NORMALNIE. NIBY JENNY NIC DO JUSTINA NIE CZUJE, A JEDNAK. AWW ONI SĄ TACU SŁODCY <3 JAK JENNY UCIEKŁA BAŁAM SIĘ, ŻE COŚ JEJ ZROBI...O I JESZCZE NIENAWIDZE CHANTELLE CZY JAK ONA TAM SIĘ NAZYWA ;D JESZCZE PYTANIE; KIEDY BEDZIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ? MOŻESZ DO MNIE NAPISAĆ ODPOWIEDŹ NA @hateyouhateus na TT? BYŁABYM BARDZO, BARDZO, BARDZO WDZIĘCZNA, <3

    OdpowiedzUsuń
  8. JEZU, JAK JA NA TO CZEKAŁAM!
    +Mam również prośbę. mogłabyś wejść na mojego bloga -http://no-one-can-hear-u.blogspot.com/ i przeczytać początek opowiadania? bardzo bym się ucieszyła, gdybyś to zrobiła, kocham cię.

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże *.*

    Zajebiste <33

    Awwww... :33
    Jenny jest zazdrosna. Ciekawe jak Juss zareagował na ten pocałunek ? :DD
    Ogólnie są tacy słodcyyy.. !

    Dodawaj szybko nn :)
    Świetnie tłumaczysz ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Kliknęłam, teraz hajs się zgadza <3 hahahah. Jenny, najpierw urządź mu piekło, za to, co zrobił Danowi ;/ #teammartwyDAN / @chelshsh

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu, ten rozdział jest zajebisty! Mam wrażenie, że Jenny da popalić tej lafiryndzie i to będzie piękne! Końcówka - omg... sdhfsjfhushdufs *_* / turn_to_light

    OdpowiedzUsuń
  12. kurde genialny rozdział, czekam na następny :)
    @luvyjdb

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zawsze cudownie!
    Świetna końcówka, hahaha
    Ciekawe jak Justin zareaguje :D
    Całuję xx

    OdpowiedzUsuń
  14. To było jhndhfkbjhfbjh <3 Hehe On jest mój <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny ;) czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  16. OMG! To zrujnowalo mi psychike. Nie zeby cos, ale on najpierw ja tnie, gwalci i zabija jej chlopaka a ona teraz go caluje? Moze jestem jakas inna albo opozniona umyslowo, ale nie rozumiem tego. Zazdroszcze wyobrazni :D
    A tak poza moimi rozmysleniami to nawet fajnie sie czyta to opowiadanie i czekam na nastepny rozdzial, cokolwiek bedzie sie w nim dzialo :)
    @one_of_the_many

    OdpowiedzUsuń
  17. O.o.o. pocałowała go awwww <333 jaram się jak dzieciak, który dostał lizaka. To tłumaczenie jest zajebiste odwalasz/odwalacie kawał dobrej roboty.! <333 Gratuluje i czekam nn :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. pocałowała go awww <33 jaram się jak dzieciak, który dostał lizaka.:PP to tłumaczenie jest zajebiste ♥ odawalasz/odwalacie kawał dobrej roboty. GRATULUJE !
    Czekam nn :******

    OdpowiedzUsuń
  19. Boski rozdział. Tłumacz szybko kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  20. BĘDZIE JUTRO NOWY ROZDZIAŁ? <3

    OdpowiedzUsuń
  21. ŚWIETNY ROZDZIAŁ! xx <3 @luvh4zza

    OdpowiedzUsuń
  22. OŁ EM DŻI . KOOOOCCCCHHHHHHHAAAAAAMMM ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. dyvbjhydashdah kocham to!!! czekam na następny. to jest takie hdgsgincduhv !!!!

    @swaggyMegan

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudowny rozdział..*-*

    OdpowiedzUsuń
  25. Hdjbeudbysvwyehirirbhdvd to jest sbsjheiehshhebei. awww *.*

    OdpowiedzUsuń
  26. świetny rozdział. Końcówka taka jkahwrkdasfiweuyriwyu <3

    OdpowiedzUsuń
  27. OMG OMG sa jakby "razem". Meeeega. Cieszy mnie to :D

    OdpowiedzUsuń
  28. sdfghnfngskhyujy *____*
    zazdrosna Jenny>>>>>>>>>>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  29. Meeeega, meeeega. Sa jakby "razem" cieszy mnie to :D
    @dreamJariana

    OdpowiedzUsuń
  30. koncowka the best ;p ciekawe co w kolejnym ;p

    OdpowiedzUsuń
  31. Aaaaawwww. <3 czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  32. hahahha on jest mój suko najlepszy fragment. ja bym się go bała serio on zabija ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  33. Koncowka jest najlepsza! @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  34. Meeeeega!!!! Juz chce nn!! ;D @mychoiceleks

    OdpowiedzUsuń
  35. Jak zajebiścieee *.*

    Myślałam, że Jenny będzie mieć przesrane jak Justin się skapnie, że wyszła. Ale ona wróciła.. Nie spodziewałam się tego! I ogólnie wyszło tak słodko ^.^

    I to całe z zabijaniem i ta ich rozmowa i to jak biła tą poduszkę, haha :D

    Chantelle - suka. Nienawidzę jej.

    Jenny rozjebała w końcówce. Tak mega! Brawo Jenny, dobrze zrobiła :)

    Dziękuję i czekam na kolejny <3

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
  36. świetna końcówka :)

    OdpowiedzUsuń
  37. ŁADA FAK? Myślałam przez moment ze pojawi się 1D w tym opowiadaniu, haha serio.
    Czekam na next'a
    @undermirrors

    OdpowiedzUsuń
  38. wow. nie spodziewałam się czegoś takiego

    OdpowiedzUsuń
  39. Asia się sprzedała hahaha reklamy na blogu buhahhaah :D buziaki mała <3

    OdpowiedzUsuń
  40. o jeju. akjsdhgytsucidsjkc. rozdział tak wspaniały *____* chcę już następny. <3 @mischievus

    OdpowiedzUsuń
  41. Cudowny rozdział, dawaj szybko nowy *_*

    PS zapraszam http://tlumaczenie-case55.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Awwwww pocałunek :*
    Kocham ich są tacy słodcy.
    Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Ale świetny rozdział ♥
    Jenny na koniec się nieźle wkurzyła jeszcze przywali Chantal jak poduszce ;)
    @TeleDul

    OdpowiedzUsuń
  44. Cudowne ! Takie Kochane <3 Aww *___* Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  45. dawaj kolejny aaaaaa!!!!

    OdpowiedzUsuń
  46. nie wiem dlaczego, ale lubie to opowiadanie, chociaż strasznie mnie wkurwia, nie lubie tych ff, w których Justin kogoś zabija, gwałci itp. ale mimo to, coś mnie do nich ciągnie ;___;. Justin jest chujem, a Jenny jest dziwna, na jej miejscu bym dawno spierdolila od niego. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  47. Troche zbiło mnie z tropu imiona Liam i Zayn bo już myślałam że to będzie cała paczka 1d ;c
    Dooobrze jest <3
    @aska066

    OdpowiedzUsuń
  48. awwww.fdajhbxnvxzikjvnnudhvzixjs♥

    OdpowiedzUsuń