Liczba ludzi tutaj była ogromna. Cały dom był przepełniony i prawie niemożliwe było przejść z jednego miejsca do drugiego.
Zastanawiałam się, czy sąsiedzi zadzwonią na policję, że jest za głośna muzyka, albo że jest tu dużo osób niepełnoletnich pijących alkohol.
Ale nie przejmowałam się, bo to nie był mój dom.
-Dobrze wyglądasz.- Usłyszałam jak ktoś za mną krzyczy, przez co ja i Justin się odwróciliśmy.
-Pablo!- Uśmiechnęłam się szeroko.
-Cóż, nigdy w życiu nie widziałem lepszego kostiumu.- Pablo się zaśmiał, po czym przytulił mnie mocno.
Kątem oka widziałam, jak Justin się na nas gapi.
-Ha-ha. Bardzo śmieszne.- Powiedziałam, a sarkazm w moich słowach był dość dobrze zauważalny.
-Ale serio, co się stało? Nie chciałaś mi pokazać jakiegoś 'super fajnego' stroju?- Szydził żartobliwie, lekko mnie szturchając.
-Nie, uświadomiłam sobie, że nie jesteś tego wart.- Uniosłam brew i usłyszałam, jak Justin zachichotał.
-Skarbie, pozwól mi pokazać, ile jestem, wart na parkiecie.- Złapał mnie za rękę i wymruczał uwodzicielsko.
-Yea-- -Chciałam mu odpowiedzieć, ale Justin mi przerwał, wyrywając moją rękę z uścisku Pablo i odciągnął mnie od niego.
-Sorry ziom, może później. Obiecała mi, że najpierw się ze mną czegoś napije.- Oh, naprawdę?
Pablo zacisnął usta w cienką linię i niechętnie skinął głową.
-Więc tak, chyba... Ja um... Do zobaczenia później Jenny.- Westchnął, po czym zniknął w tłumie ludzi.
Potem Justin zaczął ciągnąć mnie za rękę i gdzieś prowadzić. Przepychaliśmy się między ludźmi, aż się zatrzymaliśmy.
-W końcu! Myślałem, że już nie przyjdziecie.- Rozpoznałam głos Chrisa.
Kiedy się rozejrzałam dookoła, ujrzałam samych kolegów Justina, stojących przy podłużnym stole, który chyba miał być 'barem'.
-Przepraszam, to jej wina.- Justin wskazał na mnie.
Westchnęłam i położyłam dłoń na sercu, jakby mnie zabolało.
-Kłamca!- Uderzyłam go lekko ręką, na co się zaśmiał.
Chris obserwował nas z dziwnym wyrazem twarzy.
On coś wiedział.
Mogłam to wyczuć.
-Napijmy się.- Chris powiedział nagle, wskazując ręką, abyśmy za nim poszli.
-Jenny!- Ashley i Paige zawołały radośnie, ciepło mnie przytulając.
-Hej dziewczyny.- Oderwałyśmy się od siebie, a ja się do nich uśmiechnęłam.
Ashley była przebrana za seksownego wampira, a Paige miała na topie typowy dziwkarski strój. Miała być że niby diablicą.
Halloween było idealną okazją dla dziewczyn, żeby ubrać się jak zwykłe szmaty.
I szczerze...
Gdybym ja miała szansę wybrać strój, zrobiłabym dokładnie to samo.
Ubrałabym się jak zwykła kurwa.
Po tym jak przywitałam chłopaków, obczaiłam ich stroje.
Zayn był bez koszulki i jego ciało było pomalowane dokładnie tak samo, jak ten gościu z 'Somebody That I Used To Know'.
I powiem wam coś. To. Wyglądało. Cholernie. Seksownie.
Chciałam tylko zmacać jego klatę.
O mój Boże, przestań! Masz chłopaka, Jenny! Moja podświadomość skarciła mnie.
Tak, 'chłopaka'...
Liam był ubrany jak bezdomny i trzymał kawałek kartonowego pudła, na którym było napisane 'BĘDĘ PRACOWAŁ ZA CUKIERKI.'
Nie mogłam powstrzymać dziewczęcego uśmiechu i chichotu, kiedy to zobaczyłam.
Przeniosłam wzrok na Chrisa i zobaczyłam jak zakładał swoje 'pudełko LMFAO' na głowę.
Wszyscy mieli cudowne stroje a JA?
Nie, nie musicie mi mówić jak mój strój był chujowy, bo to było nic w porównaniu do nich. Jestem tego świadoma, dziękuję.
-Masz.- Justin trzymał przede mną czerwoną szklankę z drinkiem.
Wzięłam ją i posłałam mu uśmiech. -Dzięki skarbie.
-Nie ma za co.- Uśmiechnął się. -Więc...- Zaczął.
Wzięłam łyka ze szklanki, czując jak paląca substancja spływa powoli po moim gardle.
-Co?- Otarłam ręką usta.
-Wybierz kogoś.- Napił się, po czym oblizał usta.
Nie wiem dlaczego, ale od razu wiedziałam o co mu chodziło. Ale nawet jeśli, poudaję, że go nie rozumiem.
-O czym mówisz?- Przechyliłam głowę na bok, patrząc na niego ze zmarszczonym czołem.
Podszedł bliżej. 'Wiesz, nadal potrzebujemy bardziej odpowiednich strojów, nie sądzisz?- Powiedział cicho, tak że tylko ja mogłam to usłyszeć.
-Nadal nie rozumiem o co ci cho--
-Wybierz ofiarę, którą zabijesz.- Położył dłoń na dolnej części mych pleców, przez co ciarki przeszły po moim całym ciele.
-Ja... Ja nie-e wie-- -Zaczęłam się jąkać, na co Justin się zaśmiał i pochylił się bardziej.
-Czy Jen się boi?- Zaśmiał się, wydął usta i utarł niewidzialną łzę swoim wskazującym palcem.
-Nie lekceważ mnie.- Tupnęłam nogą w ziemię ze złości i skrzyżowałam ręce na klatce.
Uśmiechnął się i przybliżył się jeszcze bliżej. Zatrzymał się tylko kilka centymetrów od mojej twarzy i przygryzł wargę w niesamowicie seksowny sposób. -Nie ośmieliłbym się.- Wymamrotał.
-O czym rozmawiacie>- Ashley stanęła przed nami, na co Justin głośno przełknął.
Co jeśli coś usłyszała?
Wyglądało na to, że Justin nie powiedział jej, że mam być 'zabójcą'.
-Ashley! Cześć...- Justin podrapał się niezręcznie po karku.
-Jak długo tu stoisz?- Wypaliłam. Nienawidziłam niezręczności. A jeszcze bardziej nienawidziłam tego, że nie wiedziałam co wtedy powiedzieć, albo zrobić. A dlatego, że byłam bardzo otwartą i prostą osobą, nie mogłam owijać w bawełnę. -Słyszałaś o czym rozmawialiśmy?- Dodałam szybko.
-Nie... Ja tylko przyszłam i...- Ashley zaczęła. Wyglądała na dość zszokowaną.
-Dobrze.- Przerwałam jej.
-Jenny.. Przepraszam. Nie chciałam wam przeszkodzić w rozmowie.- Wymamrotała, patrząc na stopy, przez co natychmiast poczułam się winna, że byłam dla niej taka oschła.
Rewanż suko!
Szczęka Justina opadła. -Nie! Ona kłamie Ash!- Wyrzucił ręce w powietrze. -To ona rozwścieczyła MNIE!- Tłumaczył się i wskazał swym kciukiem na swoją klatkę.
-Jesteście tacy słodcy.- Zachichotała.
-Proszę, nie bądź na mnie zła Ashley.- Błagałam ją, robiąc słodkie oczka.
-Nie, oczywiście, że nie jestem. Mam tylko nadzieję, że się dogadacie.- Puściła oczko i pochyliła się do mnie, by wyszeptać mi coś do ucha. -Może poprzez seks?- Powiedziała cicho, tak że tylko ja mogłam to usłyszeć.
Moja usta się rozchyliły i patrzyłam się na nią z niedowierzaniem. -Ashley!
-Co?- Wzruszyła ramionami. -Justin na pewno jest dobry w łóżku.- Tym razem powiedziała to głośno, tak, że Justin też to usłyszał. Spojrzałam na niego, a on uśmiechał się do siebie, po czym oblizał usta.
-W każdym razie, zostawiam was ptaszki. Liam mnie potrzebuję.- Zaśmiała się i wskazała na Liama, który stał na drugim końcu domu, patrząc na nią z pożądaniem.
Cóż, Liam chyba nie jest tak niewinnym facetem jak myślałam. Miał swoją drugą stronę. Zupełnie inną stronę. Patrzył na Ashley tak, jakby rozbierał ją wzrokiem.
-Muszę zaspokoić mojego mężczyznę. Do później.- Pomachała do nas i zaczęła się oddalać. Kiedy dotarła do Liama, od razu popchnęła go na ścianę i zaczęła go namiętnie całować. Potrząsnęłam głową z rozbawieniem.
Czy już wspominałam, że ta dwójka jest dla siebie stworzona i nigdy ze sobą nie zerwie? Oni byli definicją idealnej pary.
-Więc...- Zachrypnięty głos wyszeptał do mojego ucha, a ja poczułam cudowny zapach wody kolońskiej. Uwielbiałam to.
Wiedząc, że nie mogę się sprzeciwić, rozejrzałam się dookoła aż zobaczyłam pewną osobę. Podjęłam decyzję.
-Znalazłaś już kog-- Justin zaczął, ale nawet nie pozwoliłam mu skończyć.
-Chantelle.- Powiedziałam, na co Justin zmarszczył brwi i spojrzał na nią.
-Tylko przez te plotki? Cóż, one nie były takie złe. Szczególnie te o lodach.- Uśmiechnął się do mnie głupio.
-Typowy facet...- Westchnęłam, trzęsąc głową.
-Potraktuję to jako komplement kochanie.- Mrugnął do mnie, na co wywróciłam oczami.
-Okej, plan jest taki. Najpierw ją uwiodę--
-Ty uwiedziesz ją!? Ha! Dobry żart. Masz następny?
-Wow! Ha-Ha! Jesteś tak zabawna Jen!- Sztucznie się zaśmiał.
-Wiem, że jestem. Ale dziękuję Justin, jestem zaszczycona.- Posłałam mu słodki uśmiech, zatrzepotałam rzęsami i wachlowałam twarz rękoma.
-Cokolwiek.- Zmrużył oczy, pijąc ostatni łyk ze szklanki, po czym poszedł by odstawić je do baru.
-Masz.- Też wypiłam wszystko i podałam mu szklankę, po czym je odłożył.
Podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu.
-Najpierw, ja ją uwiodę, jakbyśmy mieli pójść się pieprzyć. -Podniósł jeden palec.- Potem, wyprowadzę ją z domu.- Podniósł drugi polec.- A potem, kiedy dam ci znak, będziesz nas śledzić. Postaraj się, żeby cię nie zauważyła. -Podniósł trzeci palec i trzymał je wszystkie przed moją twarzą, jakbym była jakaś głupia. -Okej?
-Okej- Skinęłam głową, strącając jego rękę z mojego ramienia.
-Masz.- Wyciągnął coś zza siebie. -Weź to.- Wyjął nóż z tylnej kieszeni i dał mi go do ręki jakby to nie było nic wielkiego.
-O mój Boże! Nie mam gdzie tego schować, nie mam kieszenie. Co jeśli ktoś to zauważy!?- Krzyczałam histerycznie.
-Serio!?- Posłał mi dziwne spojrzenie, jakbym była obłąkana, czy coś.
Przepraszam, że nie jestem tak lekkomyślna jaki ty Bieber i nie wymachuję nożem na lewo i prawo.
-Co?
-Rozejrzyj się. Jesteśmy kurwa na imprezie Halloween.
Nagle zrobiło mi się głupio. Patrzyłam na swoje ręce, nie podnosząc wzroku i zaczęłam robić się czerwona jak pomidor.
-Oh, moja mała piękność się zawstydziła?- Żartował, pocierając mój podbródek swoim palcem wskazującym.
-Nie. Przestań mnie wkurzać.- Jęknęłam, odpychając ode mnie jego rękę.
-A co jeśli nie chcę?- Jeszcze raz posmyrał mój podbródek, na co znów przewróciłam oczami.
-Po prostu idź 'uwodzić' Chantelle.- Wykonałam palcami znak cudzysłowu i spojrzałam w kierunku, gdzie Chantelle tańczyła.
-Yeah. Zróbmy to.- Posłał mi wyzywające spojrzenie. Nagle się szeroko uśmiechnął, jakby naprawdę dobry pomysł pojawił się w jego głowie.
-Co jeśli mi się uda?- Uniósł brew, krzyżując ręce na klatce.
-A co byś za to chciał?- Również uniosłam brew, naśladując jego postawę.
-Hmm...- Przyłożył palec do podbródka, jakby mocno się zastanawiał. -Co powiesz na...- Przybliżył się bliżej. -... na to, że zatańczysz ze mną, jeśli wygram?- Uśmiechnął się do mnie i oblizał usta.
O Boże! Przestań oblizywać te usta!
Nawet nie musiałam nad tym myśleć. Wiedziałam, że przegra.
-Okej.- Skinęłam głową. -Ale czekaj... Co jeśli ja wygram?- Uniosłam brew?
-A co byś za to chciała?
-Hmm..- Naśladowałam go po raz kolejny.- Co powiesz na...- Przybliżyłam się do niego. -... na to, że jeśli przegrasz, rozbierzesz się i będziesz biegał wokół tych ludzi. I do tego... będziesz musiał zmacać jak najwięcej dziewczyn, jakbyś był cholerne napalony. Zakład?- Zrobiłam najbardziej przebiegłą twarz i wyciągnęłam rękę.
-Zakład.- Uścisnął moją dłoń, po czym odwrócił się i zaczął iść w kierunku Chantelle, która teraz właśnie tańczyła z jakimś kolesiem.
Kiedy do niech podszedł, odepchnął mocno tego typa, na co on cholernie się wystraszył i uciekł. Justin odwrócił się do Chantelle tak, że stali twarzą w twarz. Złapał ją za biodra i przysunął ją bardzo blisko. Gdybym była Chantelle, nazwałabym to gwałtem. Ale ona jak to ona, nie opierała się, tylko zaczęła poruszać się z nim w rytmie muzyki.
-Co za szmata.- Wymamrotałam, potrząsając głową i śmiejąc się sama do siebie.
Oh, nim zapomnę. Miała na sobie skórzany stanik i krótką skórzaną spódniczkę. Jakby się schyliła, oświeciłaby mnie blaskiem swojej prawdopodobnie gołej dupy. I żeby jej stój wyglądał bardziej słodko, nałożyła kocie uszy.
Jest taka urocza, prawda?
Nie.
Justin podniósł rękę i chwycił jej podbródek. Potem jego język zaczął wędrować po jej wargach, po czym odchylił się lekko i uśmiechnął się do niej zalotnie.
Czy on był poważny?
Zaczęłam się śmiać, trzymając się za brzuch. Nigdy nie widziałam bardziej komicznego sposobu, by zaciągnąć dziewczynę do łóżka. To było całkiem zabawne.
Ale mój śmiech umarł, kiedy zobaczyłam, że Chantelle się uśmiecha w rozkoszy. Nanosekundę potem wskoczyła na niego tak, że jej nogi oplatały jego biodra.
Moje usta się otworzyły, kiedy zaczęło mnie to boleć.
Justin zachichotał i wędrował rękoma w górę i w dół jej ud. Zaczęli się o siebie dziwnie ocierać i zaczęłam myśleć, że zrobią to tu i teraz.
Justin oderwał od niej swój wzrok i spojrzał na mnie, znacząco poruszając brwią, po czym przyssał się do jej szyi i zaczął ją całować. Złapał ją za włosy i odchylił jej głowę do tyłu, dając sobie więcej miejsca do popisu.
Co jakiś czas spoglądał na mnie, uśmiechając się. Upewniał się, czy na to patrzę.
Nagle złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Namiętnym. Bardzo namiętnym.
A wtedy poczułam, jakby coś się we mnie gotowało. Myślałam, że eksploduję.
Nie wiem jakiego rodzaju uczucie to było, nie umiałam tego opisać.
Chciałam poodrywać jej wszystkie kończyny i nakarmić nimi rekiny. Złapać jej 'piękne' usta i wyciąć je z jej twarzy. Chciałam chwycić jej włosy i szarpać jej głową w górę i w dół. Wziąć kij baseballowy i napierdalać w jej 'seksi nóżki' tak długo, aż nie byłaby już w stanie na nich chodzić.
Nagle mnie olśniło i sobie coś uświadomiłam.
Byłam zazdrosna.
Kurewsko zazdrosna.
Dziwnie mnie coś zabolało, kiedy znów spojrzałam, że nadal są do siebie przyssani.
Poczułam jak moje oczy się zaszkliły. Walcząc, aby nie wypłynęły z nich łzy, oddychałam głęboko i wolno.
Justin, nadal ją całując, otworzył oczy i spojrzał na mnie. Kiedy mnie zobaczył jego usta od razu przestały się ruszać.
Nie widział tych łez w moich oczach, prawda?
Nie, chyba był za daleko...
Odsunął od niej swe usta i postawił ją na podłodze, nie odrywając ode mnie swojego wzroku. Potem spojrzał na Chantelle i w końcu zaczął z nią gadać.
Nawet jeśli Chantelle była największą szmatą, jaką znałam, nie zgodzi się na to. NIKT by się na to nie zgodził, bo NIKT nie upadł tak nisko.
Wyczytałam z ruchu jego warg, jak mówił 'chodźmy się pieprzyć' na co moje oczy od razu się rozszerzyły.
Okej, teraz...
Spoliczkuje go?
Albo przypierdoli mu pięścią w twarz?
Albo weźmie od kogoś drinka i wyleje mu go na twarz, tak jak te wszystkie zadziorne dziewczyny zawsze to robią?
Ale nic z tego.
Musiałam przetrzeć oczy, by upewnić się, czy nie mam jakiś zwidów.
Ona skinęła głową i przygryzła wargę - chyba próbując wyglądać seksownie.
Justin złapał ją za rękę i zaczął iść do drzwi. Otworzył je i pozwolił jej wyjść pierwszej. I nim on sam wyszedł, odwrócił się do mnie i skinął głową. To był ten znak.
TO BYŁ ZNAK.
________________________________
Jak Wam się podobało? c:
Tyle ode mnie, teraz oddaję bloga w ręce @iBeebs_ na czas, kiedy mnie nie będzie.
Będę za Wami tęsknić, jesteście strasznie kochani.
BARDZO WAS KOCHAM, dziękuję! :')